Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#36405

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Normalnie samej mi się serce kraje i ryczeć się chce jak pomyślę o ludzkiej bezmyślności oraz tępocie. Miałam przed chwilą odwiedziny swojej dalszej sąsiadki. Jak Ona do mnie przyszła nie mam pojęcia. Ledwo się porusza o lasce, a do przejścia miała cztery domy dalej. Kobieta ma już grubo po 80, więc wiek bardzo ładny, tylko pogratulować, za to rodziny już nie bardzo. Babcia mieszka sama jak palec, a odwiedza ją nie kto inny jak jej wnuczuś. Wnuczuś ma już ponad 20 parę latek, a nadal nie pracuje. Nieciekawy typ koksa, co się ponoć w narkotykach babrze.

Kończę sprzątać dom i nagle dzwonek do drzwi. Już się bałam, że jakaś plota przyleciała opowiedzieć cóż to pięknego dzieje się na wsi, ale nie, oto ukazuje się moim oczom rzeczona staruszka cała zapłakana i roztrzęsiona. Zapraszam od razu ją do środka i pytam co to się stało. Wywiązała się o to taka rozmowa: (b)abcia i (j)a
B: Wiesz Limonko bo ja bym do ciebie prośbę miała. Jak będę mieć to ci oddam, naprawdę. Oddam. (i tak w kółko o tym oddaniu)
J: Ale co się stało? Bo nie bardzo wiem o co chodzi. Niech Pani mówi to pomogę.
B: No bo wiesz wnuczek wczoraj u mnie był.. Potrzebował pieniążków to mu dałam odrobinę miał mi zrobić również zakupy, ale chyba coś się stało bo nie przyjeżdża.

Tu zaświeciła mi się czerwona lampka. Od wczoraj? Widziałam go rano czyli wychodzi na to, że staruszka od wczoraj nie miała zrobionych zakupów.

J: No, ale jak to tak? Od wczoraj nie ma Pani nic do zjedzenia? Dobrze zrozumiałam?
B: Nie ma tak źle mi tam dużo nie trzeba, ale jakbyś miała serek topiony śmietankowy i kromkę chleba, albo dwie. Ja Ci później oddam, naprawdę.
Tu normalnie mi łzy w oczach stanęły. Słyszałam od swojej babci jak tego wnuczusia Ona wychowywała, bo matka go miała w d*pie, a ten teraz Ją tak zostawia i do tego bezczelnie oszukuje oraz okrada?

J: Niech pani chwileczkę zaczeka.

Wzięłam portfel i poleciałam szybko do sklepu. Zrobiłam odpowiednie zakupy.

Babcia zjadła jeszcze u mnie obiad i dopiero wybrała się do domu. Okazało się, że wnuczuś zabrał jej około 2000zł.

Byłam dziś ponownie u niej.
Porozmawiałyśmy trochę wytłumaczyłam jej, że lepiej by było gdyby znalazła się w domu seniora. Jednak co się okazało? Pan koksik nawciskał babci, że to samo zło i będą ją tam zamykać oraz głodzić... Ręce mi opadły, ale po godzinie tłumaczenia zgodziła się. Koniec? Nie. Wychodzę sobie zadowolona z jej domu z zamiarem znalezienia coś blisko nas, abym rzeczywiście mogła czasem panią seniorkę odwiedzić i kto mi zastawia drogę w furtce? Nie kto inny jak pan koksik. Gówniarz zaczyna warczeć i wypuścić nie chce.

Szczerze mówiąc na początku mnie zamurowało. Chłop jak dąb ze 2 metry ma i zastawia mi jedyne wyjście. Poczułam się jak jakieś zwierzę w klatce. Dopiero po kilku minutach udało mi się odzyskać mowę.
J: Odsunie się pan? A tak w ogóle to gdzie pan się podziewał miał pan zrobić zakupy babci, a ona głodna chodziła.
K: A może się odsunę, a może nie? Co się spieszy do domku taaa? - I cedzi przez zęby, a mnie co raz bardziej ciśnienie skacze.
J: Tak śpieszę się narzeczony na mnie czeka (tu skłamałam bo luby w pracy dopiero za nie długo ma wrócić, ale myślałam, że chociaż trochę ukorzy to tego chłopca)
K: Aa to d*py dać trzeba nie? Ee to idź, idź - i odsuwa się.
Próbowałam się obok niego przecisnąć, a ten nagle jak mnie nie chwyci za ramię, nachyla się i wrzeszczy mi do ucha:
- Jak cię tu jeszcze raz ku*wo mała zobaczę, to oskarżę o kradzież. Babci zginęło 2 tysiące prawda? Starucha zapomina się... Kto jej uwierzy, że ja to wziąłem? Uważaj co robisz. - I puścił.

Prawie biegłam do domu cała roztrzęsiona. Patrzyłam na ramię nieźle mnie ścisnął, ale chyba zna się na tych sprawach kryminalista jeden, bo nawet najmniejszego śladu nie ma, żeby na obdukcję iść. Cóż, teraz to mam nie złego stracha, bo co jeśli ten gówniarz ma rację i może oskarżyć mnie o kradzież?

wieś

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 868 (946)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…