Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#36534

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Któregoś upalnego dnia w czerwcu wyszłam z psiakiem na rutynowy spacerek. W drodze do takiego "psiego skweru" mijam przedszkole. Godzina była taka, że dzieciaki latały po podwórku przedszkola jak osy w ulu - poważnie, tylko zamiast bzzz było donośne AAAA!!! Przy końcu ogrodzenia, na terenie przedszkola jest ustawiony taki schowek na miotły i inne duperele. Ktoś inteligentnie ustawił ten schowek-komórkę, czy jak to nazwać w odległości ok 60 cm od ogrodzenia.

Idę z psem jak zawsze wokół tego płotka i patrzę, że dwóch chłopców trzyma trzeciego. Jeden za koszulkę, drugi za szyję i go podnoszą do góry. Ten co wisiał w powietrzu był biały na twarzy. Zaczęłam krzyczeć na dzieciaki, bo co innego mogę zza 2 metrowego ogrodzenia zrobić. Kilka osób się zatrzymało, trochę dzieci zbiegło.

Mimo zamieszania przedszkolanka tyłka nie ruszyła. To podeszłam w jej stronę. Patrzę, a tępa [M]ałpa sobie gazetę czyta.

[J]a: Przepraszam, wie pani że tam za schowkiem dwóch chłopców dusi trzeciego?
[M]: Nie, nie wiem.
[J]: To by może pani odłożyła tą gazetę i wzięła się do pracy!!! - Nie, nie klęłam. Niech się smarkacze nie uczą takiego języka...

Podniosła te swoje cztery litery i poszła w ich stronę. Dzieciaki jak to dzieciaki, nie zdają sobie sprawy, że możesz komuś krzywdę wyrządzić. Są w taki wieku, że się tego dopiero uczą. Nie dziwi mnie również fakt, że ktoś się dziećmi nie interesuje czy nie lubi (sama za nimi nie przepadam, no cóż, tak się zdarza). Ale po kiego czorta idzie pracować w przedszkolu?

przedszkole

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 485 (537)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…