Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#36595

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W bloku w którym mieszkam, jest klatka schodowa, która przez bardzo długi czas wyróżniała się na tle innych. Głównie tym, że to ja na tej klatce mieszkam ;), ale był też inny powód - brak domofonu. Nie, nie był zepsuty - po prostu w ogóle nie zamontowano urządzenia.

Czemuż to domofon nie był instalowany, zapytacie. Czy dlatego, że nie było chętnych? Skądże znowu - lokatorzy trzynastu mieszkań z piętnastu, nieraz pisali wnioski do administracji, żeby w końcu się za to wzięli. Problemem byli za to mieszkańcy dwóch pozostałych mieszkań - czołowi działacze partyjni z czerwonych czasów i dobrzy znajomi zarządu spółdzielni mieszkaniowej (swoją drogą również czerwoniutkich). Oni domofonu zainstalować nie pozwolą, bo dzieciarnia im będzie dla żartów dzwonić i żadnego pożytku z tego nie będzie.

Lata mijały, zarząd SM się zmienił, a wraz z nim ustrój w tej jednostce panujący. Szybko okazało się, że 13 to trochę więcej niż 2 i została wydana decyzja o zainstalowaniu domofonu.

Nasi bojownicy o prawo do nieposiadania domofonu jednak się nie poddali - w ramach protestu nie pozwolili sobie zainstalować domofonu w domu. No bo jak to tak - oni czegoś nie chcą, a tu ktoś im próbuje wiercić w domu i wepchnąć jakiś niby-telefon i jeszcze każe im za to płacić? Tak więc nie zapłacili astronomicznej kwoty 10PLN za aparat i mogli żyć wolni od domofonu :)

Nie koniec jednak na tym - jak nietrudno się domyślić, wraz z pojawieniem się domofonów przyszedł czas zatrzaskujących się drzwi, które można otworzyć kodem, kluczem, albo domofonem. No tego już było za wiele - nie dość, że nawydziwiali z tym domofonem, to jeszcze każą im dwa razy klucz wyciągać! Zamek w drzwiach szybko został wykręcony. Wiadomo przez kogo, chociaż świadków brak.

Administracja szybko naprawiła szkody. No przecież jakby wiedzieli, że tak będzie, to by wzięli ten durny domofon! Nasi dzielni sąsiedzi jednak w dalszym ciągu nie złożyli broni, o nie. Przywiązywali drzwi sznurkiem do kaloryfera, żeby były zawsze otwarte na oścież. I tak się nam żyło - my przecinaliśmy sznur, oni wiązali, my przecinaliśmy, oni wiązali, my przecinaliśmy....

W końcu najwyraźniej zauważyli, że sznurek to niezbyt opłacalny interes - zainwestowali w łańcuch.
Tego samego dnia (a raczej wieczora), grupka zmęczonych życiem degustatorów trunków o przystępnej cenie, postanowiła sobie urządzić na klatce noclegownię i szalet. Sąsiadka ′sznurkowa′ długo się awanturowała, że to wstyd i sromota, że inni lokatorzy dopuścili do tego. Szybko została sprowadzona przez lokatorów na ziemię - wszak to jej sznurki i łańcuchy pilnowały, żeby drzwi były wiecznie otwarte.

Od tamtej chwili łańcuchy przestały się pojawiać. Przez dwa miesiące - tydzień temu piekielni sąsiedzi postanowili najwyraźniej ponownie otworzyć noclegownię i swoje postanowienie poparli łańcuchem grubszym niż ostatnio. Bo wyciąganie klucza dwa razy, najwyraźniej jest gorsze niż mieszkanie w oparach moczu...

klatka_schodowa

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 869 (893)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…