Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#36691

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie długie.

Jakiś czas temu zaginął mi portfel a wraz z nim m.in. legitymacja studencka.

Wszystkie dokumenty wyrobiłam.
Po jakimś czasie okazało się, że portfel się odnalazł w jednym z barów.

Legitymację postanowiłam w wolnej chwili oddać do dziekanatu.

Jako, że w tak zwanym "międzyczasie" zdążyłam kupić sobie drugi portfel - nosiłam ze sobą dwa (pojemność kobiecej torebki jest nieoceniona).

Pewnego dnia (a było to 1 czerwca) śpieszyłam się na uczelnię. Miałam załatwić pewną bardzo-ważną-sprawę.
Wsiadłam do autobusu, skasowałam bilet... udało mi się nawet znaleźć miejsce siedzące.

W pewnym momencie podszedł do mnie (Ja) pan kontroler, powszechnie zwany kanarem [K]. Był w towarzystwie swojego kolegi - kanara nr 2 [K2].

K: Bilecik do kontroli.
Ja:(podałam bilet)
K: Legitymacja (kanar oddał mi bilet).
Ja: Proszę... (wyjmuję i podaję legitymację, przy okazji schowałam bilet z powrotem do torebki).
K: Ta legitymacja nie jest podbita (zabrał ją i zaczął biegać po autobusie sprawdzając bilety pozostałym osobom).

Minutę później:

K: Proszę bilet.
Ja: Już panu go dałam.
K: Ale muszę wpisać nr biletu na mandacie. Jak pani zgubiła bilet, to wypiszę pani mandat za brak biletu (kilkadziesiąt złotych droższy).

W momencie, w którym szukałam biletu, znalazłam też drugą, podbitą legitymację. Cała uradowana mówię do kanarów:

Ja: Proszę to bilet a to... podbita legitymacja! :)
K2: Teraz to jest już za późno!
Ja: Jak za późno, przecież nadal jedziemy autobusem... skasowałam bilet, mam legitymację.
K2: Musi pani podpisać mandat, już za późno.
Ja: Nic nie muszę, zapłaciłam za przejazd i mam przy sobie dokument uprawniający do zniżki.

Jako, że ta wymiana zdań trwała dobrych kilka przystanków, wzbudziła ona zainteresowanie współpasażerów. Jakiś pan powiedział żeby zostawili mnie w spokoju, a dziewczyna obok mnie stwierdziła, że powinnam wezwać straż miejską, bo to próba wyłudzenia. Gdy kontrolerzy to usłyszeli, próbowali jej słowa obrócić w żart:

K2: Taaak... i jeszcze wojsko niech wezwie!

Śpieszyłam się na Uczelnię, więc na swoim przystanku wysiadłam.

Dwie godziny później szłam już w wielkim deszczu do siedziby firmy Aspekt S.C. aby złożyć skargę na kontrolerów. Prosiłam o jej rozpatrzenie, aby upewnić się, że firma ta nie podpisuje się pod taktyką obraną przez swoich pracowników. Pani przyjmująca skargę zadzwoniła do kontrolera ("Mieciu... przyszła tutaj pani, która podobno miała ze sobą dwie legitymacje...) i po krótkiej rozmowie, poinformowała mnie, że okazałam podbitą legitymację już po opuszczeniu autobusu. Ciekawe komu miałabym ją pokazać, skoro kontrolerzy pojechali dalej, a ja wysiadłam na moim docelowym przystanku?

Odpowiedź od Aspektu dotarła do mnie listem zwykłym 16 lipca 2012 r. (Po 1,5 miesiąca).

Moja prośba została rozpatrzona negatywnie, ponieważ "z raportu złożonego przez kontrolerów wynika, iż okazała pani tylko i wyłącznie legitymację, która byłą nieważna. Po przeanalizowaniu dokumentacji w sprawie i przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego informuję, iż reklamacja została rozpatrzona negatywnie. (...) Łączna kwota na dzień 29 czerwca to 162,20 zł".

Podróżny ma obowiązek okazać bilet i dokument uprawniający do zniżki w czasie jazdy środkiem komunikacji. Zrobiłam to. Dostałam mandat.

Nie zamierzam go płacić. Może ktoś z Was ma pomysł na rozwiązanie tej sytuacji (skądinąd absurdalnej)?

Przy okazji: może ktoś widział opisaną sytuację i chciałby być świadkiem w ewentualnej sprawie?

Skomentuj (60) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 719 (761)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…