Nawiązując do mojej choroby (http://piekielni.pl/36984), przypomniały mi się teksty lekarzy, którzy pierwszy raz mieli styczność z takim przypadkiem.
Opisuję objawy, pokazuję "słabe" miejsca na głowie, daję opis choroby ze skserowanej książki (w Polsce bardzo słabo znana przypadłość, często lekarze nie mają pojęcia o czym mówię), a słyszałam teksty typu (pozwolę sobie na komentarze):
U lekarza rodzinnego - "Pani sobie ze mnie żartuje?!" (Taa i mam ubaw po pachy!).
Wizyta u neurologa z powodu ataku migreny - "Ta głowa dlatego tak panią boli! Szarpiesz włosy, to głowa boli!" (Hę?).
Wizyta u psychologa zawodowego (pani w recepcji nie zrobiło różnicy psycholog- psychiatra- zawodowy- zwykły- byle od "głupoli"):
- Co to jest? Pani zwariowała?! Takie coś robić? Ile siedzisz w łazience?
- Nie muszę siedzieć w łazience, by mieć sposobność pani doktor.
- To z nudy! Rusz się do roboty! W dupach Wam się wywraca! Głosowałaś na PO, to nie masz roboty, a w zamian masz takie... takie... co to jest?!"
Wizyta u terapeuty, prywatnie (moja pomyłka, że był to terapeuta małżeński i rodzinny). Po opisie symptomów:
- Proszę się nie wygłupiać! Cóż to Pani opowiada?!
Moje tłumaczenia.
- Ma Pani gdzieś kamerę pewnie, a potem włączycie jak to mnie zbłaźniliście, tak?!
Moje zaprzeczenia.
- Wypie*rdalać mi stąd! Powiedzcie Szymonowi, że w domu pracuję, a nie piję! Będzie mi takie, takie... sprawy wysyłał! Jak chciał mnie sprawdzić sam mógł przyjść, głupi sk*rwiel! (Strachu się wtedy najadłam niemiłosiernie! Myślałam, że co najmniej z liścia zarobię!).
Szukam pomocy od 13 lat...
Opisuję objawy, pokazuję "słabe" miejsca na głowie, daję opis choroby ze skserowanej książki (w Polsce bardzo słabo znana przypadłość, często lekarze nie mają pojęcia o czym mówię), a słyszałam teksty typu (pozwolę sobie na komentarze):
U lekarza rodzinnego - "Pani sobie ze mnie żartuje?!" (Taa i mam ubaw po pachy!).
Wizyta u neurologa z powodu ataku migreny - "Ta głowa dlatego tak panią boli! Szarpiesz włosy, to głowa boli!" (Hę?).
Wizyta u psychologa zawodowego (pani w recepcji nie zrobiło różnicy psycholog- psychiatra- zawodowy- zwykły- byle od "głupoli"):
- Co to jest? Pani zwariowała?! Takie coś robić? Ile siedzisz w łazience?
- Nie muszę siedzieć w łazience, by mieć sposobność pani doktor.
- To z nudy! Rusz się do roboty! W dupach Wam się wywraca! Głosowałaś na PO, to nie masz roboty, a w zamian masz takie... takie... co to jest?!"
Wizyta u terapeuty, prywatnie (moja pomyłka, że był to terapeuta małżeński i rodzinny). Po opisie symptomów:
- Proszę się nie wygłupiać! Cóż to Pani opowiada?!
Moje tłumaczenia.
- Ma Pani gdzieś kamerę pewnie, a potem włączycie jak to mnie zbłaźniliście, tak?!
Moje zaprzeczenia.
- Wypie*rdalać mi stąd! Powiedzcie Szymonowi, że w domu pracuję, a nie piję! Będzie mi takie, takie... sprawy wysyłał! Jak chciał mnie sprawdzić sam mógł przyjść, głupi sk*rwiel! (Strachu się wtedy najadłam niemiłosiernie! Myślałam, że co najmniej z liścia zarobię!).
Szukam pomocy od 13 lat...
Ocena:
403
(469)
Komentarze