Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#37221

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tuż przed wyjazdem należało zaszczepić psa (jak co roku). Przy okazji weterynarz został poproszony o przeczyszczenie zatok zwierzęciu (dla nie wtajemniczonych, przetoki u psa znajdują się koło odbytu, gdy są one pełne zwierze albo je samo oczyszcza jeżdżąc tyłkiem po ziemi, albo wygryzają nawet do ran okolice zatok).

W trakcie czyszczenia pies jak nigdy zaczął się wyrywać i potwornie piszczeć. Weterynarz stwierdziła, że pies przesadza (a potrafi popiskiwać przy obcinaniu pazurów - czasami mam wrażenie, że próbuje wyłudzić dodatkowe łakocie od weterynarza), więc się w temat nie zagłębiłam.

Tuż po wizycie u weterynarza mój pupil wylądował w "salonie" dla psów w celu kąpieli (jakby nie patrzeć waży on ponad 40 kg i sama do wanny go nie włożę). Po kąpieli pan który mył psa powiedział, że zwierze ma pęknięcie przy odbycie i przyszedł już z tą raną. Z powodu późnej godziny, wizyta u weta przełożona została na następny dzień.

Kolejnego dnia w gabinecie był już inny weterynarz. Sytuacja została opisana, doktor zajrzał do "karty" psa. Okazało się, że poprzedni lekarz nie wpisał nawet wizyty do systemu. Niby mógł sam sobie to zrobić (w taki sposób wet bronił tego drugiego) ale czemu nic nie powiedział przy czyszczeniu zatok? Dlaczego sama wizyta nie została wpisana do systemu?

Koszty leczenia oczywiście przychodnię weterynaryjną nie interesują, a psiak męczy się z tym już od miesiąca (rany w tych okolicach nawet u ludzi się długo goją).

Całe szczęście w tym wszystkim, że szybko to wyszło na jaw, a nie po jakimś czasie, więc i ryzyko infekcji jest dużo niższe...

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 151 (217)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…