Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#37276

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem grafikiem komputerowym, zajmuję się głównie stronami internetowymi.

Wczoraj (niedziela), około południa.
Otrzymuję telefon z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy... o którą się nie starałam. Myślę sobie "ki diabeł?", ale wysłuchawszy do końca tego, co miał mi do powiedzenia człowiek, z którym rozmawiałam, decyduję się iść i wybadać sprawę.
Ze szczątkowych informacji, jakie udało mi się uzyskać wynikało, że facet prowadzi drukarnię i chciałby rozszerzyć zakres usług, a mój numer telefonu otrzymał od naszego wspólnego klienta.

Dzisiaj (poniedziałek), godziny poranne.
Wkraczam do "siedziby firmy", jeśli w ogóle można tak to nazwać i niedługo potem otrzymuję do podpisania umowę. Wszystko napisane ósemką, na jednej stronie, świstek zapisany do ostatnich milimetrów wolnej przestrzeni. Ku niezadowoleniu potencjalnego pracodawcy, decyduję się czytać. Ze zrozumieniem. W "umowie" roiło się od absurdów, dlatego przytoczę tylko niektóre kwiatki.

Zobowiązuję się nie wstępować w związek małżeński przez okres trwania umowy. O rozwodach nic nie było.

Zobowiązuję się nie rozmnażać przez okres trwania umowy.

Zobowiązuję się umieszczać logo szanownego pracodawcy na wszystkich projektach wykonywanych przeze mnie - również tych, które nijak się mają do tego, za co mi płaci.

Zobowiązuję się do UZGADNIANIA z szanownym panem, które projekty mi WOLNO brać poza pracą, a których nie.

A to wszystko za oszałamiającą kwotę tysiąca złotych z ogonkiem i EWENTUALNĄ premią.

Podpisałam. Słowami "Z przykrością stwierdzam, że jest pan palantem. Pozdrawiam, X (w roli parafki)".
Nie wiem, czy ten świstek miał jakąkolwiek moc prawną, ale wiem na pewno, że nie dało się tego podpisać inaczej, niż ja to zrobiłam.

Powaliło, no powaliło...

web design

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1242 (1272)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…