Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

LadyRogacz

Zamieszcza historie od: 12 marca 2011 - 14:11
Ostatnio: 21 września 2018 - 11:23
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 2713
  • Komentarzy: 9
  • Punktów za komentarze: 113
 

#43553

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Polska służba zdrowia w pigułce.

Czerwiec. Pacjent dostaje termin operacji na koniec listopada, w przeddzień rano ma się zgłosić do szpitala. W dzień poprzedzający zgłoszenie dzwoni, potwierdza, upewnia się. Następnego dnia stawia się na oddziale, żeby otrzymać informację... ŻE PRZYJĘĆ NIE MA, a zabieg został przełożony.

Tak się zastanawiam... To jeszcze bezczelność, chamstwo, czy już pierd***nie kotka za pomocą młotka?

służba_zdrowia

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 640 (716)

#36759

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Było to jakiś czas temu, ale upokorzona czuję się nadal...

Znajoma poszukiwała pracy. Jako, że najbardziej pożądani pracownicy to "dwudziestokilkuletni ludzie po studiach, z pięcioletnim doświadczeniem", miała z tym kłopot. Kobieta posiada zarówno wykształcenie wyższe, jak i doświadczenie, które - jak uważam - jest cenniejsze, niż papierki z uczelni. "Niestety" w wieku lat dwudziestu kilku jestem ja i jej córka, a wspomniana znajoma to atrakcyjna kobieta w okolicach czterdziestki, w dodatku osoba z gatunku tych, o których mówi się "złoty człowiek". Jako, że bardzo ją lubię, postanowiłam spróbować - jak się okazało nieudolnie - pomóc.

Ojciec mojego dawnego kolegi (dosyć istotne) ma dobrze prosperującą firmę. Zdobyłam numer, zadzwoniłam, zostałam zaproszona do biura, poszłam cała szczęśliwa. Na tym rozwój szczęśliwych wypadków zaczyna się kończyć.
Z szanownym panem porozmawiałam chwilę o koledze, o tym jak mu się wiedzie i o tym co u mnie. Po kilkuminutowej pogawędce przeszliśmy wreszcie do celu mojej wizyty i w tym miejscu objawiła się piekielność delikwenta.
Po opisaniu przeze mnie tych kwalifikacji znajomej, które znam [P]iekielny oznajmił, że owszem - przydałby mu się taki pracownik. Zanim zdążyłam się porządnie ucieszyć wywiązał się taki oto dialog:

P: A co byłabyś w stanie zrobić, żeby pomóc znajomej?

Tutaj, ku czci swojej naiwności zupełnie nic nie podejrzewając odpowiedziałam, że bardzo dużo. O ja głupia!

P: To się dobrze składa. Twoja znajoma dostanie u mnie zatrudnienie, a ja chciałbym spróbować, jak w moim wieku smakuje dwudziestolatka.

Poinformowałam dziada, że kanibalizm jest w Polsce zakazany i wyszłam trzaskając drzwiami. Tak jakoś mi się wymsknęły. Dwa razy.

prywatna_firma

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 740 (812)

#37276

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem grafikiem komputerowym, zajmuję się głównie stronami internetowymi.

Wczoraj (niedziela), około południa.
Otrzymuję telefon z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy... o którą się nie starałam. Myślę sobie "ki diabeł?", ale wysłuchawszy do końca tego, co miał mi do powiedzenia człowiek, z którym rozmawiałam, decyduję się iść i wybadać sprawę.
Ze szczątkowych informacji, jakie udało mi się uzyskać wynikało, że facet prowadzi drukarnię i chciałby rozszerzyć zakres usług, a mój numer telefonu otrzymał od naszego wspólnego klienta.

Dzisiaj (poniedziałek), godziny poranne.
Wkraczam do "siedziby firmy", jeśli w ogóle można tak to nazwać i niedługo potem otrzymuję do podpisania umowę. Wszystko napisane ósemką, na jednej stronie, świstek zapisany do ostatnich milimetrów wolnej przestrzeni. Ku niezadowoleniu potencjalnego pracodawcy, decyduję się czytać. Ze zrozumieniem. W "umowie" roiło się od absurdów, dlatego przytoczę tylko niektóre kwiatki.

Zobowiązuję się nie wstępować w związek małżeński przez okres trwania umowy. O rozwodach nic nie było.

Zobowiązuję się nie rozmnażać przez okres trwania umowy.

Zobowiązuję się umieszczać logo szanownego pracodawcy na wszystkich projektach wykonywanych przeze mnie - również tych, które nijak się mają do tego, za co mi płaci.

Zobowiązuję się do UZGADNIANIA z szanownym panem, które projekty mi WOLNO brać poza pracą, a których nie.

A to wszystko za oszałamiającą kwotę tysiąca złotych z ogonkiem i EWENTUALNĄ premią.

Podpisałam. Słowami "Z przykrością stwierdzam, że jest pan palantem. Pozdrawiam, X (w roli parafki)".
Nie wiem, czy ten świstek miał jakąkolwiek moc prawną, ale wiem na pewno, że nie dało się tego podpisać inaczej, niż ja to zrobiłam.

Powaliło, no powaliło...

web design

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1242 (1272)

1