Pracuję w kinie.
Do koleżanki na kasie opodal, podchodzi bardzo nieletnio wyglądający chłopaczek i prosi o bilet na film dozwolony od lat 15.
Poinformować tu muszę, że wpuszczenie kogoś w nieodpowiednim wieku jest u nas najszybszym i najpewniejszym sposobem na wylecenie z pracy, więc nie mamy litości dla ściemniaczy.
[Koleżanka:] Legitymację, paszport albo cokolwiek ze zdjęciem i datą urodzenia masz?
[Chłopię:] Nieee...
[K., już tylko pro forma:] Ile masz lat?
[Ch.:] Yyyy, szesnaście.
[K.:] Data urodzenia?
[Ch.:] Ósmy kwietnia tysiąc dziewięćset... osiemdziesiąt cztery?
[K.:] Aha. Czyli masz szesnaście lat, ale tak naprawdę dwadzieścia osiem?
[Ch.:] Oj weeeź...
Odchodzi, przez jakieś dwadzieścia minut buja się przy stoliczkach opodal, napierniczając w swój smartfon. Wraca, ustawia się w kolejce do mnie. Koleżanka odchodzi na zaplecze, bo wie, co będzie się zaraz działo i nie chce ryczeć ze śmiechu przy klientach.
[Ch.:] Poproszę jeden na "Teda".
[Ja:] Legitymacja, paszport, cokolwiek ze zdjęciem i datą urodzenia?
[Ch.:] Nieee...
[J.:] Ile masz lat?
[Ch.:] Szesnaście.
[J.:] Data urodzenia?
[Ch., triumfalnie i bez namysłu:] Ósmy kwietnia tysiąc dziewięćset siedemdziesiąt cztery!
[J.:] Wróć, jak się nauczysz używać kalkulatora w komórce.
[Ch.:] Oj weeeź...
Odchodzi do wyjścia, ja na zapleczu dołączam do koleżanki i razem ryczymy ze śmiechu.
Do koleżanki na kasie opodal, podchodzi bardzo nieletnio wyglądający chłopaczek i prosi o bilet na film dozwolony od lat 15.
Poinformować tu muszę, że wpuszczenie kogoś w nieodpowiednim wieku jest u nas najszybszym i najpewniejszym sposobem na wylecenie z pracy, więc nie mamy litości dla ściemniaczy.
[Koleżanka:] Legitymację, paszport albo cokolwiek ze zdjęciem i datą urodzenia masz?
[Chłopię:] Nieee...
[K., już tylko pro forma:] Ile masz lat?
[Ch.:] Yyyy, szesnaście.
[K.:] Data urodzenia?
[Ch.:] Ósmy kwietnia tysiąc dziewięćset... osiemdziesiąt cztery?
[K.:] Aha. Czyli masz szesnaście lat, ale tak naprawdę dwadzieścia osiem?
[Ch.:] Oj weeeź...
Odchodzi, przez jakieś dwadzieścia minut buja się przy stoliczkach opodal, napierniczając w swój smartfon. Wraca, ustawia się w kolejce do mnie. Koleżanka odchodzi na zaplecze, bo wie, co będzie się zaraz działo i nie chce ryczeć ze śmiechu przy klientach.
[Ch.:] Poproszę jeden na "Teda".
[Ja:] Legitymacja, paszport, cokolwiek ze zdjęciem i datą urodzenia?
[Ch.:] Nieee...
[J.:] Ile masz lat?
[Ch.:] Szesnaście.
[J.:] Data urodzenia?
[Ch., triumfalnie i bez namysłu:] Ósmy kwietnia tysiąc dziewięćset siedemdziesiąt cztery!
[J.:] Wróć, jak się nauczysz używać kalkulatora w komórce.
[Ch.:] Oj weeeź...
Odchodzi do wyjścia, ja na zapleczu dołączam do koleżanki i razem ryczymy ze śmiechu.
Kino zagranica
Ocena:
1063
(1163)
Komentarze