Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#37454

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak już chyba kiedyś pisałam, oprowadzam wycieczki po pewnym ogrodzie botanicznym. Dzisiejsza przygoda mocno nadszarpnęła moją wiarę w ludzi.

Jestem w trakcie opowiadania o jakimś kwiatku, gdy nagle czuję, że muszę usiąść, bo ziemia wokół mnie zaczyna niebezpiecznie wirować. Rzuciłam szybkie "przepraszam", po czym osunęłam się na duży kamień znajdujący się w pobliżu.
Wtem słyszę jęki jakiegoś starszego pana, że opóźniam wycieczkę, że co ja sobie w ogóle myślę. Mimo mych najszczerszych chęci czuję jednak, że zwyczajnie nie dam rady dalej poprowadzić wycieczki.

W tym momencie zobaczyłam moją koleżankę, również przewodniczkę. W kilku słowach (z ogromnym wysiłkiem) opowiedziałam jej co jest grane. I wtedy film mi się urwał. Dalszą część znam głównie z opowiadań, choć miewałam jakieś przebłyski świadomości. Podczas gdy koleżanka próbowała mnie cucić i wzywała karetkę, pan piekielny dalej dawał swoje popisy. Narzekał na wszystkich i na wszystko, głównie na mnie jaki to ze mnie nierób i symulator.

I wisienka na torcie. Gdy przyjechali ratownicy i zabierali mnie do szpitala, pan na odchodne rzucił:
- Zostawcie tą pieprzoną dzi#kę, pracować się nie chce, to udaje, a i jeszcze porządnym ludziom wycieczkę paskudzi.

Powoli tracę wiarę w ludzką bezinteresowność...

ogród botaniczny

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 854 (914)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…