Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#37525

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jako doktorantka chodzę na wydział również w wakacje - a to praca od studenta do odebrania będzie, a to z biblioteki trzeba skorzystać.

Skręcam ostatnio w furtkę prowadzącą do budynku i moim oczom ukazuje się malowniczy widok: oświetlona letnim słońcem fasada zabytkowego budynku mojego wydziału, wypieszczona, obsadzona kwieciem, z tabliczkami informacyjnymi stylizowanymi na stare, by nie psuć wizerunku... i pani recepcjonistko-sprzątaczka (PRS) stojąca sobie na schodach głównych, obok niej nieodłączny mop na kiju (sądząc po stanie jego zabrudzenia, ma już wartość sentymentalną) suszący się na poręczy (sic!), w ustach PRS papieros, a nad jej głową, niczym aureola, znak zakazu palenia.

[Ja] - Dzień dobry! A ładnie to taki przykład studentom dawać? :)
[PRS] - Przecież nikogo nie ma...
Nie pozostało nic innego jak powtórzyć za klasykiem kabaretu - Ja jestem!

Może mi się wydaje, ale chyba nie po to konserwator zabytków podpisuje wszystkie decyzje dotyczące renowacji, nie po to zakazuje się plakatowania obiektu i palenia przy wejściu głównym, żeby załoga sprzątająca suszyła sobie tam mopy i urządzała break'i... Nie raz i nie dwa (w ciągu roku akademickiego) na poręczy suszyła się również szmata do podłogi, której użycia nie powstydziłby się Bareja. Zanim powieszono tabliczkę z zakazem palenia, na schodach zasłonę dymną tworzyli studenci i bardzo się cieszyłam, kiedy im tego zabroniono, bo wchodzenie na uczelnię na wdechu branym w połowie alejki do przyjemnych nie należało. Załoga jednak jest ponad to. I, na bóstwa wydziału, w środku sezonu turystycznego, prezentuje się wraz ze sprzętem amatorom fotografii architektonicznej!

uczelnia

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (35)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…