To będzie opowieść o ludzkiej trosce i bezinteresowności.
Sytuacja sprzed kilkunastu minut.
Ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłem. Za drzwiami stał z poważną miną pan ubrany w czarny strój roboczy z identyfikatorem na piersi. Powiedział, że jest z jakiegoś związku kominiarzy i ma uzupełnienie do kontroli przewodów wentylacyjnych jaka odbyła się u nas w bloku w ostatnim czasie. Wyciągnął profesjonalnie wyglądający schemat wentylacji z instrukcją i zaczął opowiadać o zasadach bezpieczeństwa.
Nie jestem paranoikiem ale też nie mam ma drugie imię Naiwność, więc zapytałem czy przyszedł z polecenia spółdzielni. Pan na to, że spółdzielnia tylko czasami ich wynajmuje ale troska o bezpieczeństwo ludzi to ich misja. Zapytałem więc czy spółdzielnia wie o jego wizycie. Znowu zapewnił mnie, że to element ich pracy i racja bytu by dbać prawidłową wentylację. Dał mi do ręki tę instrukcję, polecając bym się szczegółowo z nią zapoznał, bo wszak o życie najbliższych tu chodzi.
Jego pouczenia można streścić: "Bo, panie, czad, wilgoć, zagrzybienie, alergie, astmy i inne przypadłości. Prawidłowa wentylacja zapewni szczęście rodzinne, satysfakcjonujące pożycie małżeńskie, awans w pracy i przepustkę do bram raju".
Odpowiedziałem, że w takim razie cieszę się niezmiernie z jego postawy, bo rocznie przychodzi do naszej klatki z 30 osób podających się za kominiarzy i pod byle pretekstem usiłujących wyłudzić pieniądze za kalendarz lub "na szczęście". A ja jestem uczulony na naciągactwo i inne formy żebractwa i z zasady nie daję ani grosza.
Panu na te słowa mina zrzedła. Po upewnieniu się, że na pewno nie dam "grosika na szczęście" wyrwał mi instrukcję z ręki i odwrócił się na pięcie. Na moje pytanie co z misją i bezpieczeństwem powiedział, że jak będę chciał, to przeczytam sobie o tym gdzieś indziej.
Sytuacja sprzed kilkunastu minut.
Ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłem. Za drzwiami stał z poważną miną pan ubrany w czarny strój roboczy z identyfikatorem na piersi. Powiedział, że jest z jakiegoś związku kominiarzy i ma uzupełnienie do kontroli przewodów wentylacyjnych jaka odbyła się u nas w bloku w ostatnim czasie. Wyciągnął profesjonalnie wyglądający schemat wentylacji z instrukcją i zaczął opowiadać o zasadach bezpieczeństwa.
Nie jestem paranoikiem ale też nie mam ma drugie imię Naiwność, więc zapytałem czy przyszedł z polecenia spółdzielni. Pan na to, że spółdzielnia tylko czasami ich wynajmuje ale troska o bezpieczeństwo ludzi to ich misja. Zapytałem więc czy spółdzielnia wie o jego wizycie. Znowu zapewnił mnie, że to element ich pracy i racja bytu by dbać prawidłową wentylację. Dał mi do ręki tę instrukcję, polecając bym się szczegółowo z nią zapoznał, bo wszak o życie najbliższych tu chodzi.
Jego pouczenia można streścić: "Bo, panie, czad, wilgoć, zagrzybienie, alergie, astmy i inne przypadłości. Prawidłowa wentylacja zapewni szczęście rodzinne, satysfakcjonujące pożycie małżeńskie, awans w pracy i przepustkę do bram raju".
Odpowiedziałem, że w takim razie cieszę się niezmiernie z jego postawy, bo rocznie przychodzi do naszej klatki z 30 osób podających się za kominiarzy i pod byle pretekstem usiłujących wyłudzić pieniądze za kalendarz lub "na szczęście". A ja jestem uczulony na naciągactwo i inne formy żebractwa i z zasady nie daję ani grosza.
Panu na te słowa mina zrzedła. Po upewnieniu się, że na pewno nie dam "grosika na szczęście" wyrwał mi instrukcję z ręki i odwrócił się na pięcie. Na moje pytanie co z misją i bezpieczeństwem powiedział, że jak będę chciał, to przeczytam sobie o tym gdzieś indziej.
blok w dużym mieście
Ocena:
715
(755)
Komentarze