Pracując w biurze, za kolegę z biurka obok miałem specyficznego gościa: lubił się wszystkim częstować, co oczywiście nie należało do niego. Co prawda za pierwszym razem się pytał, co to jest, z czego zrobione i jak smakuje oraz czy może spróbować, ale wystarczyło przynieść to samo tydzień później, a częstował się już bez pytania.
Zdarzyło się, że połowa biura zachorowała i poszła na zwolnienie, druga połowa dzielnie się trzymała, próbując nie kaszleć na klientów i nie kichać na nich w czasie rozmowy (w tym ja i ów specyficzny współpracownik).
Mam też brata, również specyficznego, tyle że pod względem poczucia humoru. Braciszek postanowił sobie ze mnie pożartować i zaparzył mi "herbatkę" - bo jestem chory, okropnie wyglądam, a tu w termosie ciepła herbatka z miodem, cytrynką i w ogóle na pewno przywróci mnie do życia.
W biurze kompletnie o niej zapomniałem, odstawiłem na półkę i usiadłem przy biurku, a termos sobie spokojnie stał. Do chwili, gdy na sąsiednim biurku zrobiło się jakieś zamieszanie - cały laptop pływa w herbacie, kolega się krztusi a dookoła czuć okropny zapach, który przebijał się nawet przez mój zatkany nos.
I teraz pytanie, kto jest bardziej piekielny: brat, który widząc nawet mój okropny stan postanowił doprawić herbatę octem, kwaskiem cytrynowym i chili, czy gość, który bez pytania się na nią skusił (ratując jednak przy okazji moje podniebienie)?
Zdarzyło się, że połowa biura zachorowała i poszła na zwolnienie, druga połowa dzielnie się trzymała, próbując nie kaszleć na klientów i nie kichać na nich w czasie rozmowy (w tym ja i ów specyficzny współpracownik).
Mam też brata, również specyficznego, tyle że pod względem poczucia humoru. Braciszek postanowił sobie ze mnie pożartować i zaparzył mi "herbatkę" - bo jestem chory, okropnie wyglądam, a tu w termosie ciepła herbatka z miodem, cytrynką i w ogóle na pewno przywróci mnie do życia.
W biurze kompletnie o niej zapomniałem, odstawiłem na półkę i usiadłem przy biurku, a termos sobie spokojnie stał. Do chwili, gdy na sąsiednim biurku zrobiło się jakieś zamieszanie - cały laptop pływa w herbacie, kolega się krztusi a dookoła czuć okropny zapach, który przebijał się nawet przez mój zatkany nos.
I teraz pytanie, kto jest bardziej piekielny: brat, który widząc nawet mój okropny stan postanowił doprawić herbatę octem, kwaskiem cytrynowym i chili, czy gość, który bez pytania się na nią skusił (ratując jednak przy okazji moje podniebienie)?
rodzina praca
Ocena:
1167
(1213)
Komentarze