Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#37756

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracowałam kiedyś na kuchni nad morzem (wspominałam w poprzedniej historii). Przyjechała do nas grupa wychowanków z domu dziecka. Nie będzie tu o tym jak się zachowywali itp., będzie o jednym chłopcu, a konkretnie o jego "relacjach" z matką.

Od początku "rzucił" mi się w oczy. Był specyficznym dzieckiem jak na swój wiek (10 lat). Zamknięty w sobie, praktycznie nieobecny myślami. Modlił się przed i po każdym posiłku, ale bardzo często miewał nagłe ataki agresji. Widać dziecko bardzo wiele przeszło w życiu.
Stety lub niestety, miałam okazje przekonać się co konkretnie...

Stało się tak, że chłopiec upatrzył sobie mnie jako nową koleżankę. Zaprzyjaźniliśmy się na ile to było możliwe. Dzieciaki zapraszały mnie na swoje "dyskoteki", wyjścia na plażę czy spacery. Kiedy mogłam, to chodziłam. Z czasem zaczął mi opowiadać o sobie coraz więcej. I tu zaczyna się piekielność...

Jest w domu dziecka, ponieważ zdenerwował kiedyś mamę i go kopnęła, w głowę. Wylądował w szpitalu. Ale on na to zasłużył. Innego razu, kiedy mamie odpyskował, przywiązała go kablem do grzejnika i przypalała papierosem... Na to według niego też zasłużył. Historii, które mi opowiedział było sporo, ale zawsze to była jego wina i tylko on był winien. Szm*ta wzbudziła w 8 letnim chłopcu (kiedy to się działo miał 8 lat, kiedy go poznałam 10) poczucie winy, że jest niegrzeczny i dlatego ona go tak traktuje.

On myślał, że to jest normalne. Jako 10 latek musiał brać garść lekarstw każdego dnia na uspokojenie.
Natomiast najdziwniejsze dla mnie jest to, że on lgnął to tej kobiety. Prosił mnie czasem, czy może zadzwonić do niej z mojego telefonu. Zgadzałam się. Rozmowy trwały dosłownie kilka sekund. "Cześć mamusiu, tu Sylwek, co u ciebie? Aa nie masz czasu, to pa, kocham cię" i tak prawie za każdym razem.

Opiekunki zrobiły im warsztaty plastyczne. Robienie figurek z masy solnej. Temat: PODARUNEK DLA KOGOŚ KOGO KOCHASZ. Dzieci całe uwalone z tej masy i farbek (bo później pomalowały swoje dzieła) przybiegły na kuchnię się pochwalić. Sylwek tez przyszedł. Przyniósł dwa dzieła. Pokazał jedno i powiedział:
- To jest dla mojej najukochańszej mamy. Zrobiłem dla niej popielniczkę, bo pali dużo papierosów i zawsze leży ich pełno na podłodze. A to jest dla ciebie (nogi się pode mną ugięły, łzy napłynęły do oczu), wiem że nie palisz papierosów, ale może kiedyś zaczniesz, to ci się przyda - i podał mi taką samą jak dla mamy, tylko w innym kolorze...

I tu następuje koniec tej historii. Kontakt mamy do dziś. Telefoniczny.

Zastanawiam się tylko, czy określenie jej jako Piekielnej... nie jest zbyt delikatne...

piekło na ziemi?

Skomentuj (58) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1540 (1592)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…