Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#37792

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To będzie opowieść o mądrości.

Historia sprzed kilku lat, z Izby Przyjęć zaprzyjaźnionego Instytutu Pediatrii.

Koleżanka była na dyżurze. W środku nocy spanikowani rodzice przywieźli jej pacjentkę - 3-miesięczną dziewczynkę. Dziecko było czerwone, wyprężone do tyłu, nie reagowało na bodźce. Wyglądało na ciężki stan neurologiczny. Wywiad od matki, wskazywał jedynie na lekką infekcję górnych dróg oddechowych w ostatnim czasie. Poza tym żadnych chorób, żadnych leków, żadnego obciążenia rodzinnego.

Zlecone na cito badania laboratoryjne niczego nie wykazały. Badania obrazowe również. Neurolog rozłożył ręce. Nad dzieckiem debatowało chyba z pół zespołu dyżurnego Instytutu - bez efektu. Sytuacja robiła się podbramkowa - mieli dziecko w ciężkim stanie ale nie mieli pojęcia z jakiego powodu.

Koleżanka w akcie rozpaczy poszła kolejny raz maglować rodziców w zakresie wywiadu chorobowego. Matka ponownie dopytywana o tę infekcję przypomniała sobie, że babcia dziewczynki miała takie kropelki homeopatyczne więc podawali je dziecku by wzmocnić odporność. Kobieta opieprzona solidnie dlaczego wcześniej tego nie wyjawiła obruszyła się, że to nie ma nic do rzeczy, bo wszak homeopatia nie szkodzi.

Ojciec dziecka dostał polecenie pilnie jechać do domu i przywieźć te "kropelki". Koleżanka po obejrzeniu butelki zbladła i natychmiast pobiegła zlecić pobranie dziecku krwi do badania. Laboratorium podało wynik - etanol w krwi 1,5 promila.

"Lek" homeopatyczny był na spirytusie.

IP w Instytucie Pediatrii

Skomentuj (66) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1317 (1349)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…