Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Jakiś czas temu dodawałam historię o mojej współlokatorce. Otóż Agatka znalazła pracę. Na weekendy. Obsługiwanie wesel, urodzin, imienin i tysiąca innych imprez okolicznościowych. Niestety, "sytuacja ją zmusiła", żeby na jakiś czas wyjechała do Polski, problem tylko w tym, że kierowniczka powiedziała, że nie będzie miała powrotu, jeśli nie załatwi kogoś na swoje miejsce na ten czas. Dzwoniła chyba do wszystkich, w końcu z płaczem poprosiła mnie. Zgodziłam się, początkowo nawet z chęcią, bo stawka naprawdę niezła (9 funtów za godzinę, zazwyczaj na takich imprezach płacą najniższą krajową).

Do łatwych praca nie należała, trzeba przyznać, dekoracja sali, latanie z drinkami, jedzeniem, spełnianie każdego kaprysu gości, byleby tylko byli zadowoleni. I to wszystko oczywiście z uśmiechem na twarzy. Przyznam, że czasem po 20stu godzinach miałam serdecznie dość. A zdarzało się i tak, że w piątek bezpośrednio po mojej "normalnej" pracy szłam do tej weekendowej, całą noc obsługiwałam, po czym bez zajeżdżania do domu szłam na kolejną imprezę (wiadomo, salę trzeba udekorować, stoły ustawić itp., zazwyczaj zaczynaliśmy ok. 8:00) i latałam jak w ukropie kolejne 20 godzin. 3 godziny snu i impreza w niedzielę do 2giej, czasem 3ciej w nocy. A w poniedziałek pobudka o 6tej... Miałam wytrzymać 3 tygodnie, nie wiem jakim cudem, ale dałam radę.

Wyczerpana fizycznie i psychicznie (ciągłe kłótnie z ukochanym, wiadomo jak to jest jak człowiek jest przemęczony, mało nam się przez to pięcioletni związek nie posypał notabene) wracam z ostatniej w mojej karierze imprezy, a tu w naszym wspólnym pokoju ani jednej rzeczy Agatki. Co najmniej dziwne, ale że pora bardzo późna i zmęczenie dawało się we znaki, ostrzegawcza lampka mi się nie zapaliła. Niestety.

W poniedziałkowy poranek telefon Agatki nie odpowiada. Trudno, nie moja sprawa w sumie, niech robi co chce, ja mam pokój tylko dla siebie ;) Dzwonię do naszej kierowniczki umówić się na odbiór pieniędzy.

[J]a: Słuchaj, Magduś, kiedy się mogę zgłosić po wypłatę?
[K]ierowniczka: Nie przejmuj się, Agata już odebrała twoje pieniądze.

Oooooo, psikus... Nakreśliłam Magdzie sytuację, wyłączony telefon Agatki, wszystkie rzeczy cudownym sposobem poznikały, ogólnie sprawa niefajna, tym bardziej, że w grę wchodziły spore - jak dla mnie - pieniądze.

Nie będę się tu rozpisywać, napiszę o samych efektach. Magda okazała się naprawdę w porządku, przyjechała, pieniądze oddała (nie musiała, na liście ciągle zamiast mnie była Agata, więc to ona musiała pokwitować odbiór pieniędzy), mało tego - z moją byłą już współlokatorką miała stały kontakt, zmieniła numer telefonu, to tyle... Z tego co wiem Agata na imprezy dzielnie chodzi, chciałabym tylko widzieć jej minę jak się dowie, że musi odpracować te pieniądze, które Magda dała mi i całe 3 tygodnie będzie pracowała charytatywnie :D

Ale Agatka zostawiła też po sobie pamiątkę :) W zasadzie sporo pamiątek.

Pierwszą z nich odczułam w dniu jej wyprowadzki. Domestos (tudzież coś domestosopodobnego) we WSZYSTKICH moich kosmetykach. Począwszy od szamponu i odżywki, poprzez żel pod prysznic aż po żel do twarzy. Z racji tego, że po niedzielnej imprezie byłam naprawdę wykończona, nawet tego nie poczułam od razu. Po kilkunastu minutach, całe ciało zaczęło mnie niemiłosiernie piec, szczypać, ogólna masakra, wylądowałam w szpitalu. Poparzone ręce, nogi, strefa intymna, ból nie do opisania, włosy w stanie tragicznym, odżywkę trzymałam 20 minut...

Żeby tego było mało, Agatka pochowała w przeróżnych miejscach jajka. Znalazłam ich 6. Przy piątym był też list. W zasadzie krótka notka, że jaj jest 10 i życzy mi powodzenia w szukaniu.
Najdziwniejsze jest to, że ja tej dziewczynie nigdy nic złego nie zrobiłam, przez cały okres mieszkania razem pokłóciłyśmy się 2 (słownie: dwa) razy. Owszem, nie przepadałyśmy za sobą, ale tolerowałyśmy nawzajem, przynajmniej tak mi się wydawało...

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1052 (1088)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…