Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#38168

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jeśli jestem w ukrytej kamerze, to proszę, niech ktoś wyskoczy już zza krzaków z euforycznym okrzykiem, bo to absolutnie nie jest zabawne.

Miałam kiedyś męża. Pewnego dnia wspólnie podjęliśmy decyzję, że chyba jednak popełniliśmy błąd, wzajemne porozumienie notorycznie nam nie wychodziło, game over.
Utrzymywałam z nim kontakt przez tych parę lat po rozwodzie, czasem się widywaliśmy, z moim obecnym partnerem zostaliśmy nawet zaproszeni na jego ślub, jakieś 3 lata temu.
Poślubił kobietę, która miała już dziecko - wówczas dwuletnie. Eks adoptował Małą, wychowują ją razem.
Odtąd nasze kontakty ograniczyły się do telefonów 2 razy w roku, trwających maksymalnie pół minuty.

Po wstępie chyba zrozumiecie, w jakim byłam szoku, kiedy wróciłam wczoraj do domu po karmieniu koni, parę minut przed 7:00 rano, i zastałam w chałupie dziewczynkę, jak mi oznajmiono - jego córkę.

Mój Mężczyzna uraczył Małą płatkami z mlekiem, a mi od progu zrobił awanturę. Nie miał nic przeciwko samej wizycie Małej, ale dlaczego ustaliłam to za jego plecami, dlaczego on nic nie wie i odkąd tak nam się poprawiły stosunki z Eks, że z uśmiechem na ustach podrzuca nam dziecko z wielką walizą o 6:15, okrasiwszy niespodziankę tekstem: "No, przywieźliśmy córę na parę dni, tak jak się umawiałem z Ventarron, trzymaj się, spieszymy się na samolot"...?

No cóż, załapałam karpika, oczy wylazły mi z orbit i tłumaczę, że NIC, urwał, nie wiem i jestem zaskoczona, tak samo jak on, jeśli nie bardziej.

Chłopa proszę o zajęcie się naszym niespodziewanym gościem, a sama drżącymi rękami wybieram numer Eks. Telefon wyłączony. Do jego kobiety nie mam numeru, bo i skąd? A tu wypadałoby się dowiedzieć, o co, do ciężkiej cholery, chodzi.

Podjęliśmy wspólnie decyzję, chyba jedyną możliwą w tym wypadku: zadzwonić do Eks-teściowej. Wolałabym do Cthulhu, ale mus to mus.

"Mamusia" zameldowała, co następuje:
- Eks z małżonką mieli owego dnia wylot na wakacje do Tajlandii na 2 tygodnie;
- ona jest w sanatorium w Ciechocinku do końca września;
- sama się zaoferowałam, że zaopiekuję się Małą, Eks na początku w ogóle nie rozważał takiej opcji, ale tak bardzo prosiłam, że w końcu się zgodził, w końcu oferuję wakacje z konikami na wsi;
- ona nie rozumie, o co mi chodzi, na pewno jak przyszło co do czego, to "mi palma odbiła, bo kobita bezdzietna nie zdaje sobie sprawy, ile to trzeba się dzieckiem zajmować" i teraz chcę wszystko odkręcać;
- jestem niepoważna i mam się wstydzić.
W jaki sposób obyło się bez ofiar w ludziach i rozwalenia telefonu o podłogę, nie wiem, podziwiam swoją samokontrolę.

Mamy więc Małą pod opieką przez 2 tygodnie(?). Grzeczna, fantastyczne dziecko, tylko będziemy się nią zajmowali na zmianę z moją stajenną młodzieżą, koleżeństwem z pracy i naszymi sąsiadami, bo oboje mamy absorbujące zajęcia i żadne z nas nie może sobie pozwolić na urlop.

Jak tylko Eks z małżonką się tutaj pojawią, to im za tę akcję pourywam łby przy samej d*pie, w podziękowaniu za ich odpowiedzialność, uczciwość oraz szacunek do nas i troskę o własne dziecko.
A jakby akurat nikogo nie było w domu?
Zostawiliby ją pod bramą z kartką na szyi?

na głupotę potrzeba strzelby i szpadla.

Skomentuj (105) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1477 (1545)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…