Musiałam dostarczyć dokument potwierdzający ubezpieczenie na pomoc doraźną. Nie mogłam do g.15ej, więc poszłam po 19ej. Lekarka miała go odhaczyć w zeszycie przyjęć pod datą i notatką, w dniu, gdy byłam przyjęta.
Poczekałam w kolejce, weszłam, przedstawiłam sprawę. Odmówiła.
Stwierdziła m.in.:
- Jestem lekarzem, nie biurokratą.
- Ja też mam nierozwiązane sprawy.
- Jestem z innego miasta i nie jestem lekarzem tej przychodni.
Kiedy grzecznie i spokojnie ponowiłam prośbę o poszukanie notatki w zeszycie - przewróciła 3 kartki, zamknęła zeszyt i warknęła:
- Nie ma pani tutaj.
Ponownie poprosiłam o sprawdzenie, bo wg mnie szukała za krótko.
Nie odezwała się. Spojrzała mi prosto w oczy. Dość długo, może 10 sekund. Naprawdę zrobiło mi się dziwnie..
Podniosła słuchawkę, wybrała nr:
- Poproszę z ochroną. Mam problem z pacjentem.
Czy pani dr sama potrzebuje pomocy lekarskiej?..
Poczekałam w kolejce, weszłam, przedstawiłam sprawę. Odmówiła.
Stwierdziła m.in.:
- Jestem lekarzem, nie biurokratą.
- Ja też mam nierozwiązane sprawy.
- Jestem z innego miasta i nie jestem lekarzem tej przychodni.
Kiedy grzecznie i spokojnie ponowiłam prośbę o poszukanie notatki w zeszycie - przewróciła 3 kartki, zamknęła zeszyt i warknęła:
- Nie ma pani tutaj.
Ponownie poprosiłam o sprawdzenie, bo wg mnie szukała za krótko.
Nie odezwała się. Spojrzała mi prosto w oczy. Dość długo, może 10 sekund. Naprawdę zrobiło mi się dziwnie..
Podniosła słuchawkę, wybrała nr:
- Poproszę z ochroną. Mam problem z pacjentem.
Czy pani dr sama potrzebuje pomocy lekarskiej?..
pomoc doraźna
Ocena:
656
(748)
Komentarze