Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#38336

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piszę tę historię by uzmysłowić wam, że Polska wcale nie ma monopolu na piekielność. W niektórych dziedzinach piekielności nasz kraj jest jak mały miś.

Rzecz działa się jakieś 15 lat temu, w czasach gdy byłem studentem bez grosza przy duszy ale też nie miałem jeszcze zobowiązań rodzinnych. Z dziewczyną, a przyszłą żoną, włóczyliśmy się po Europie Środkowej i Wschodniej z plecakami i namiotem. Głównie stopem, dla oszczędności, ale też czasami publicznym transportem.

Na Ukrainie na pociągi z wagonami sypialnymi bez przedziałów III klasy, tzw. "plackartę", należało dokonać rezerwacji kilka tygodni wcześniej, bo zakup w kasie bezpośrednio przed odjazdem był niemożliwy. W dodatku na każdą stację była przyznana określona liczba biletów.

Jako że po kilku tygodniach włóczęgi dotarliśmy właśnie z perturbacjami na Krym do Symferopola, a planowaliśmy zawitać do Polski po kolejnych 2 tygodniach ustaliliśmy, że do Lwowa wrócimy pociągiem. Co tam pieniądze, jak szaleć to szaleć! Poszliśmy więc do kasy.

Po wystaniu się 2 godzin dotarliśmy do okienka. Naprawdę miła pani w pierwszym momencie myślała, że żartujemy. Ponieważ nie wybuchnęliśmy serdecznym śmiechem kasjerka zaczęła wyjaśniać nam, że biletów od dawna nie ma i 2 tygodnie przed przejazdem w sierpniu mieć ich nie miała prawa. Była jednak na tyle dobra, że postanowiła obdzwonić kolejne stacje z zapytaniem jak u nich z biletami.

Czekaliśmy grzecznie 30 minut. W końcu pani triumfalnie zawołała. Są! Możecie je państwo kupić nawet dziś. Euforii nie było końca dopóki nie okazało się gdzie. We Lwowie. Odbiór osobisty.

Kolej ukraińska

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 531 (593)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…