Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#38602

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pożyczyłam Baśce 3 stówy, bo musiała opłacić mieszkanie, a jej brakowało. Wcześniej zawsze mi oddawała, więc nie miałam specjalnych oporów. To znaczy, wiadomo - nie lubię pożyczać, ale jak ktoś jest w potrzebie...

No i się, rzecz jasna, przejechałam. Najpierw zadzwoniła do mnie ze dwa razy i powiedziała, że na razie nie może oddać. Okej, dobra. Chociaż nie spodobało mi się, że nawet nie zapytała, czy te pieniądze nie są mi potrzebne.

Minął miesiąc. Kurczę, jak ja nie lubię się upominać! No ale 300 złotych piechotą nie chodzi. Zadzwoniłam, nie odbierała. Zadzwoniłam następnego dnia - nie odbierała. Jeszcze raz. Bez odbioru znów. Napisałam SMS-a. Nic.

Po kilku dniach odpisała, że odda mi, jak wróci. Pytam ją, skąd niby. Z Włoch - bo musiała pojechać do rodziny na czyjś tam ślub i trochę się to przeciąga, ale naprawdę, jak wróci do Polski, to mi odda, bo już sobie odłożyła. Następnego dnia szłam sobie ulicą i aż przystanęłam, jak zobaczyłam ją w oddali między sklepami. Pomachałam jej, zmieszała się strasznie, ale udawała, że mnie nie widzi i uciekła gdzieś w uliczkę. Luuudzie no! Jak już kłamać, to tak, żeby było trudniej zdemaskować, a nie...

No i chyba nie odzyskam tej kasy. Dzwoniłam, pisałam... Później jedna znajoma powtórzyła mi, co mówiła jej Basia - że mi to pieniędzy nie trzeba oddawać, bo ja mam. I że niech się martwi ten, co pożyczał, a nie ten, co wziął, bo to przecież teraz nie Basi problem.

Siekierą bym ją...

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 747 (821)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…