Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#38666

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chyba bylam dość zdecydowanym, piekielnym dzieckiem jednak.... Pozwolę sobie przytoczyć dwie historie z mojego własnego dzieciństwa. Obie opowiadane z uporem do tej chwili przez moją Mamę przy każdej okazji zjazdów rodzinnych ( bleeee, nie cierpię takich zebrań i unikam jak mogę):

Historia 1.

Mama w nowej sukience, z długimi rozpuszczonymi włosami spaceruje sobie ze mną i Tatą po słynnym sopockim Monciaku ( to deptak, na którym latem roi się od ludzi zmierzających w kierunku molo lub nadmorskich knajpek ale to raczej wieczorem). Zadowolona taka Mama sobie jest. W pewnej chwili słyszy świdrujący głosik swojej pociechy:
-Maaaaaaaamaaaaaaaaa, siusiu! ( no a jakże mogło byc inaczej?)
Mama:- Poczekaj, wytrzymasz, zaraz gdzieś wejdziemy.
Upiorny bachor:- Ja chce teeeraaaaaaaz siusiu!
Mama: A jak pytałam przed wyjściem z domu to mowilaś, ze nie chcesz! Teraz wytrzymaj! ( tak powiedziała celem chyba dania mi nauczki na przyszłość)
Upiorny Bachor: Teraz chce i teraz zrobię!

I co zrobił upiorek? Siusiu. Tak, na środku Monciaka. Podobno Mama z Tatą pomknęli kilkanascie metrów dalej i udawali, ze to wcaaaaaaleeee nie jest ich dziecko i generalnie nie mają z upiorną rudowłosą nic wspólnego. Ale i tak ich z wrzaskiem dogoniłam a oni zebrali opiernicz od przechodniów, że bachora wychowują jak zwierzątko. Przecież mówilam i uprzedzałam, prawda?

Historia 2.

Uccchhhh, znowu zabrała mnie do Sopotu, tym razem skm-ką ( szybka kolej miejska). Usadowiła aniołka z rudymi loczkami , sama usadowiła się obok i jedziemy! Mijka patrzy sobie przez okienko, grzeczna jest i słodka jak cukiereczek. Pech- miejsce naprzeciw nas zajęła starsza pani, ale chyba wciąż w pretensjach bo w pewnej chwili wyjela puderniczkę i zaczęła przypudrowywać nosek i resztę oblicza. Upiorny bachor patrzy zaciekawiony, w koncu nie wytrzymuje:

Bachor: A co Pani lobi?
Pani: A poprawiam troszkę makijaż ( tu mi wręcza puderniczkę, żebym sobie poogladała)
Bachor ( nadal ciekawy): A po co Pani to loobi?
Pani: Żeby być piękną.
Bachor ( popatrzył krytycznie na Panią i wypalił): Ale Pani dalej jest bzzzydka!

Tego, co Mama się nasłuchala o rozwydrzonych bachorach do dziś mi nie zapomniała. Pani krzyczała i krzyczała, w końcu wstała i oburzona poszła do innego wagonu. Bachor pozostał z łupem- puderniczką, ktorej rozjuszona Pani w nerwach nie odebrała. Chyba Mamie musze wierzyć-na dowód pokazała mi ową puderniczkę, którą ma do dziś jak wyrzut sumienia rodzicielskiego.No ale bachor nie był rozpuszczony. Szczery był- jak to bachor^^

upiorne maluchy

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (67)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…