Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#38792

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miękkie serce twarda pupa
Wstęp :
Parę lat temu dobra moja koleżanka poznała swojego „księcia” miłość wybuchła z całych sił i zrodziła owoc - słodkiego Miłosza, zgodnie z życzeniem rodziców odbył się ślub (na szczęście tylko cywilny)i huczne wesele. Minął rok i drugi i „książę” poznał inna królewnę i odszedł zabrawszy z jej mieszkania wszystko co mu wpadło w ręce. Anetka popłakała kilka tygodni ale trudno się mówi, złożyła pozew i po kilku ekscesach (trudno byłemu było zrozumieć że majątek który miała przed ślubem nie jest do podziału) dostała rozwód. Pozostała więc sprawa opieki nad synkiem – tatuś nie bardzo się kwapił ale Aneta dzwoniła prosiła woziła małego byle by tylko miał kontakt z ojcem (kupował mendzie bilety do kina czy karnety na basen żeby tylko wybrał się z małym a sama od niego ani grosza na dziecko nie brała). Mówiłam jej że jest za dobra, odpowiadała że robi to tylko dla syna, że kontakt z ojcem dla chłopca jest taki ważny.

Nie widziałyśmy się jakiś czas aż do wczoraj…
Wczoraj Anetka zadzwoniła i zapytała czy nie wybrała bym się z nią i Miłoszem na zakupy bo wrzesień za pasem i musi latorośli do przedszkola parę rzeczy kupić. Zgodziłam się i o 11 spotkaliśmy się na mieście. Gadka szmatka, sklep za sklepem, zakupy zrobione, uśmiechnięte udajemy się na przystanek w celu zawiezienia zakupów do domu i wypicia zasłużonej kawy. Autobus miałyśmy za 15 minut więc Anetka poprosiła mnie bym poczekała z małym a ona skoczy do apteki. Spoko siedzimy sobie z młodym na ławeczce gdy nagle podchodzi do nas staruszka na oko koło 70-dziesiątki, patrzy na małego, uśmiecha się i rzece: ojej ale grzeczny kawaler. Uśmiecham się do niej i już mam jej coś miłego odpowiedzieć gdy nagle słyszę jak młody krzyczy do niej: ty starucho pie… ty moherze spi…laj itd. Spąsowiałam, zatkało mnie i w trzy sekundy zebrałam zakupy, młodego za fraki, wydusiłam z siebie przepraszam i biegiem pod aptekę. Koleżance opowiedziałam dość dosadnie całe zajście … westchnęła, posmutniała coś tam pogadała z młodym i tak milczące udałyśmy się do jej mieszkania. Po powrocie położyła potworka spać i zaparzyła kawę.
Nie wytrzymałam i pytam: Aneta co to było? Gdzie on się tego nauczył? Ty weź jakąś kare mu daj, klapa, nie wiem, toż ja taką łaciną nie władam. Ta w ryk i przez łzy mi chlipie: że to jej eks takich rzeczy młodego uczy, że ona mu tłumaczy, rozmawia z nim ale potem jedzie do ojca i znów to samo.
Na łeb upadł? Dlaczego? Rozmawiałaś z nim o tym? Wypytuję zdezorientowana.

Co się okazało, na wiosnę z młodym zaczęły się problemy: wulgaryzmy, bójki w przedszkolu, najpierw Aneta myślała że taki bunt czterolatka ale po kolejnej scenie przycisnęła małego i się wygadał że go tatuś takich rewelacji uczy żeby był prawdziwym mężczyzną. Złapała za telefon i dzwoni do byłego … menda najpierw się wypierał ale po kilku minutach pękł i powiedział Anecie że on go wychowuje na mężczyznę, że on musi bo ona z niego „pedałka” chce zrobić. Dziewczyna nie wierzyła własny uszom, skąd takie wnioski? A no stąd że ona małego w zimie w kolorowe rajstopki ubiera.

Sprawa wygląda kiepsko gdyż do eks żadne argumenty nie docierają, zresztą teraz nawet już z Anetą nie chce gadać. Ona przestaje nad młodym panować, boi się co będzie w przedszkolu. Była nawet u adwokata ale szanse na ograniczenie praw rodzicielskich są znikome (pani adwokat: w tym kraju trudno ograniczyć prawa rodzicielskie ludziom którzy znęcają się fizycznie nad dziećmi a tu rozumie pani), a proces będzie na pewno długi. Doradziłam jej żeby postraszyła go alimentami – zawsze był łasy na kasę, może to coś da, jak nie to nie wiem co ona może jeszcze zrobić. Menda jej dzieciaka zmarnuje.

Polska

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 191 (233)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…