Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#38936

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W mniej więcej centralnej Polsce jest sobie miasto liczące 200 000 mieszkańców i malutkie obok niego... No dobra. Nie będę robił wielkiej tajemnicy jak wielu autorów, gdy jej nie trzeba. Po prostu - Toruń i Chełmża.

Znam parę osób z organizacji dobroczynnych, pomagających dzieciom z biednych i patologicznych rodzin (nie mylić, to dwie różne grupy, bieda nie oznacza patologii!) wyjść na ludzi. Jeśli chodzi o Toruń, są bardzo skuteczni. Ludzie ci zwykle zamiast kończyć jako złodzieje, realizują się jako dobrej klasy fachowcy - murarze, spawacze, itp.

Zupełnie inaczej jest w Chełmży. Generalnie zwrot DZIECI Z CHEŁMŻY wywołuje nieprzyjemne dreszcze na plecach pracowników i wolontariuszy owych organizacji. Dlaczego? Otóż są one dość... specyficzne. A ich rodzice zamiast dbać o ich rozwój, mają je w d... no, mają je gdzieś (pewnie to główny czynnik determinujący, dlaczego takie są). Wszak chlanie wódy jest najważniejsze na świecie.


Zapraszam na serial "dzieci z Chełmży".


Odcinek 1.

Pewien poseł z Torunia postanowił w ramach czy to dobrego serca, czy to marketingu politycznego, biednym dzieciom wycieczkę. Do Warszawy, wraz z wizytą w Sejmie, kinie IMAX, Łazienkach i wielu innych ciekawych atrakcjach. Gdy zorganizował ją dla biednych dzieci z Torunia, było 5-6 chętnych osób na jedno miejsce.

Potem została zorganizowana wycieczka dla dzieci z Chełmży. Przez miesiąc wszystkie fundacje i organizacje o tym trąbiły, zachęcały rodziców gdy odbierali pociechy z świetlic i tym podobnych, pracownicy rozdawali ulotki, opowiadali dzieciakom jak będzie fajnie.
Dodatkowym ważnym faktem było to, że poseł pokrywał WSZYSTKIE wydatki - od biletów wstępu i autokaru, poprzez posiłki, po kanapki i napoje w ilościach olbrzymich. Nawet pamiątki dla dzieciaków zostały kupione. Rodzice nie wydaliby ani grosza i doskonale o tym wiedzieli.

Zgadnijcie, ile zgłosiło się osób?

Odpowiedź brzmi: ZERO.


Odcinek 2.

Kolonie.

Parę lat temu opieka społeczna wraz z kilkoma fundacjami przygotowała kolonie dla dzieciaków. Do dziś nie wiem jak udało się sprawić, że AŻ 3/4 stawiła się na miejsce zbiórki - ponoć opieka społeczna "ma swoje metody perswazji", nie wnikam.

Dzień 1.

Dzieciom w wieku 5-14 lat zarekwirowano kilkanaście butelek wódki (w tym bimbru niewiadomego pochodzenia), wina i jeszcze więcej puszek z piwem. Hitem był 7-latek z czteropakiem w plecaczku. Dzieciaki popadły w święte oburzenie, jeden zadzwonił do mamy. Efekt? Mama zadzwoniła z awanturą! Że złodzieje! Pod wieczór przyjechała (wymalowana pannica, z mężem dresem, Mercedesem W124 z klimą i skórzaną tapicerką. Ona ubrana w ciuchy m.in. Lacoste, on w Nike od góry do dołu - faktycznie biedni, że hej!) i zabrała dziecko do domu.

Dzień 2.

Dzieciaki średnio interesowały się zabawami organizowanymi przez opiekunów. Starsze dwukrotnie próbowały się wymknąć do sklepiku i kupić piwo (sklepikarz na szczęście konsekwentnie mówił "NIE" za co został zwyzywany od ch...ów), młodsze były zainteresowane wyłącznie bieganiem po korytarzu w tę i z powrotem - czasem w grupach, czasem solo, natomiast zawsze z akompaniamentem głośnego "AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!".
Tłumaczenia, że mogą się poślizgnąć i zrobić sobie krzywdę, nie skutkowały.

Dzień 3. Wycieczka.

Dzieci nie będą uczestniczyć w zabawach "bo to siara". O śpiewaniu w ogóle można zapomnieć.
Nad jeziorkiem 14-latkowie wulgarnie zaczepiali koleżanki. Nawet 9-letnie.

Dzień 4.

Jeden pod wieczór postanowił się wymknąć, wyskoczył przez okno ale ogrodzenie go przerosło i zawisł na płocie okalającym obiekt. Przęsło się przewróciło, dzieciak na szczęście cały, ale spanikowany, więc zadzwonił po rodziców. Przyjechała mamusia - oczywiście wymalowana, tym razem już nie Mercedes a "tylko" VW Passat w dieslu.

Dzień 5.

Bójka. Jeden dzieciak wrzucił drugiego na szafę, w efekcie ona przewróciła się, przygniatając obu. Pogotowie wezwane, ale dzieciaki całe, więc zostały.

Dzień 6.

Dzieciaki wymyśliły super zabawę - skakanie z balkonu na balkon. Były oddalone tylko o ok. metr od siebie, ale upadek z wysokości mógł się marnie skończyć.
Spokój nastał gdy posypały się kary.

Dzień 7.

"Zielona noc". Nagle wśród nocnej ciszy niosą się... kolędy (jest środek lipca). Powód? Kilku chłopaków w wieku 12-14 lat... nawąchało się kleju.

Gdy dzieci z Chełmży pojechały, wszyscy odetchnęli z naprawdę DUŻĄ ulgą.

kochani "potrzebujący"

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 539 (613)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…