Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#39437

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu udało mi się zaliczyć poprawkę z egzaminu i był to dobry powód do celebracji. Wybrałam się więc z kumpelą do klubu.

Na parkiecie chuć i niby-to-seksowne tańce, tu się ktoś tam klei, tam ktoś uprawia taniec-połamaniec, jak to zwykle bywa, wiadomo.

A teraz do rzeczy. Koleżanka poszła do łazienki, tańczę więc sama. Nagle podbija do mnie podpity gość, jakieś 25-30 lat ma czy coś. Całkiem szeroki.

- Pójdziesz po imprezie z nami? - drze mi się do ucha, i pokazuje palcem na siebie i swojego kolegę kręcącego się obok.
- Wątpię! - odkrzykuję.
- A co masz lepszego do roboty?

Nie chce mi się już krzyczeć, więc tylko wzruszam ramionami i tanecznym krokiem odsuwam się od gościa. Ale gdzie tam, taki typ nie pojmie nawet tak oczywistej aluzji. Przydreptuje znów, bierze mnie za ręce i wywija mną tak, że mało nie padnę, a i uścisk ma mocny. Ale dobra, myślę: "Potańczę chwilę i uciekam". Zerkam gdzieś po ludziach, szukając kogoś znajomego, żeby mnie "odbił". Facet zauważa moje niezbyt dyskretne spojrzenia, nachyla się do mnie i mówi:

- Odpuść, nikt ci nie pomoże.
Już ja ci odpuszczę, dziadu. Wyślizguję się z jego objęć i chcę się przedostać na drugi koniec sali. Facet łapie mnie zanim zrobię dwa kroki, "przytula się" do moich pleców i charczy w ucho:
- Może i jestem wstawiony, ale to nie zmienia faktu, że mi się podobasz, okej?
Moja irytacja sięga zenitu, odwracam się i strząsam z siebie jego łapska. Niespodzianka - łapska znów owijają się wokół mnie, nim zdążę je odepchnąć.
- Spadaj - mówię krótko.
Facet wybucha śmiechem. Podnosi mnie i transportuje do pobliskiej ściany, tam, gdzie jest luźniej. Przyciska mnie do niej niemal całym ciałem i nie pozwala mi uciec. Staję na palcach i rozglądam się ponad jego ramieniem, szukam wzrokiem kogoś, kto tego gościa zabierze. Nikt na nas nie patrzy.
- Dlaczego nie chcesz z nami iść? - pyta. - Naprawdę mi się podobasz!
- Ale ty mi się nie podobasz, rozumiesz? Puść mnie.
Gościu robi coś, czego po prostu nienawidzę - łapie mnie za nadgarstki. Automatycznie zaczynam wierzgać.
- Porozmawiajmy! - odzywa się.
- No to mów, do cholery! - wydzieram się, wściekła, nadal szarpiąc się z jego uściskiem. - Byle szybko!
- Chciałbym, żebyś z nami poszła. To nic, że jestem pijany, nie musisz...
- Słuchaj, ja wolę dziewczyny.
Znów wybucha śmiechem.
- Ja też!
Hm. Przynajmniej próbowałam.

Spostrzegam, że z zainteresowaniem patrzy na nas jakiś chłopak. Spodziewam się, że zaraz podejdzie i odciągnie natręta. A skąd. Odwraca wzrok i idzie w tany. Tymczasem faceta najwyraźniej zaczyna drażnić moja automatyczna szarpanina, bo potrząsa mną gwałtownie i każe mi się uspokoić.

- Puść mnie, to się uspokoję.
- Nie mogę cię puścić, bo uciekniesz.
W kieszeni wibruje mi telefon - koleżanka mnie poszukuje. Facet ciągnie mnie w głąb ciemnego korytarza. Dochodzi trzecia, więc ludzi coraz mniej.
Ogarnia mnie jakaś rezygnacja, nie stawiam już oporu. Staram się chłodno kalkulować, czekam na dogodny moment, by przyładować facetowi w jaja. Najgorzej, że po prostu nie potrafię bić całą swoją siłą - boję się zadawać ból.
Przemoc okazuje się niepotrzebna, bo nagle wpada na nas wataha nieznajomych mi dziewczyn.

- Ooo, cześć, Baśka! - krzyczy jedna z nich, blondynka. Oczywiście nie nazywam się Baśka. - Tyle lat cię nie widziałyśmy!

Dziewczyny rzucają się na mnie i facet spada na drugi plan. Zostaję odprowadzona na parkiet, gdzie zasypuję moje bohaterki wylewnymi podziękowaniami. Namolnego gościa jakiś czas później wyprowadza ochroniarz.
Nic mi się oczywiście nie stało, ale trochę zepsuł mi facet humor, co chyba zrozumiałe...

Skomentuj (63) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1023 (1157)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…