Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#39473

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niedziela godz. 6:00 mój pies zafundował mi pobudkę domagając się spaceru.

Wzięłam zapalniczkę, jednego papierosa i poszliśmy.

Pies ma 9 lat, jest najprawdopodobniej mieszanką amstaff z dogiem argentyńskim, jest bardzo łagodny i przyjacielski, ale zawsze zakładam mu kaganiec.

Poszliśmy na psi skwerek, załatwił swoje potrzeby, posprzątałam, odpaliłam papierosa i wracamy.

Za rogu wyłoniło się chwiejnym krokiem dwóch chłopaków w wieku 18-20lat.

CH1 (chłopak pierwszy) - Daj zapalić!
Ja - Nie mam, wzięłam jednego papierosa na spacer z psem.
CH1 - Tą podróbę nazywasz psem, hahaha!

Zaczął wymachiwać mu łapą przed mordą, wykonywać dziwne ruchy, pohukiwać, ręką uderzył w metalowy kaganiec.

Pies się zjeżył, zaszczekał i za nim się zorientowałam, to chłopak leżał na ziemi, a Major na nim wściekle ujada, obija go kagańcem.

CH1 wrzeszczy, wręcz piszczy i się szamocze.

Ja krzyczę i próbuję psa odciągnąć.

CH2 - Weź go! Zabierz go!

CH2 kopnął Majora z całych sił, pies zaskowyczał i zmienił obiekt swojego zainteresowania, zaparłam się nogami hamując siłę impetu psa, co pozwoliło CH2 uciec. W tym czasie CH1 na czworakach oddalił się od nas, opierając się o ścianę budynku plecami.

CH1 - Ty głupio k*&o mógł mnie zagryźć!

Szarpiąc się z psem, jak najszybciej się dało wróciłam do domu.

Alkohol dodał im animuszu, ale rozum odebrał, mogło to się skończyć bardzo źle.

spacer z psem

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 658 (730)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…