Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#39585

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chcę opisać paranoję w moim życiu, która trwa już 8 lat.

Mój ojciec ma bardzo trudny charakter. I też jest człowiekiem zwyczajnie głupim. Jak nie było mnie jeszcze na świecie, ojciec pił prawie trzydzieści lat, często gęsto pod pretekstem załatwienia czegoś na budowę domu. Nie przeszkadzało mu to, że dom już stał umeblowany.

Był jedynym żywicielem rodziny, moja mama urodziła mu trzy córki. Nieraz zdarzało się że podnosił na nie rękę, mamie wybił raz dwa zęby, bo poprosiła go żeby przejechał się z siostrami nad rzekę. Pracował jako stolarz, był zrzeszony w CECHu. Na jednej z imprez, gdzie były prezentowane różne wyroby skórzane, on kupił dwie skóry z lisa. A siostry chodziły w dziurawych majtkach, nie było co ubrać na dupę.

Przestał pić, odkąd trafił do szpitala z podejrzeniem zawału serca. Moja najstarsza siostra pojechała do niego do szpitala, wydając na to ostatnie swoje pieniądze, które zarobiła zbierając jabłka. Ojciec w szpitalu ją zwyzywał na miejscu od głupich szmat, popier*olonych dziwek. Tylko dlatego, że spytała się, czy nareszcie skończy z piciem.

Urodziłem się ja, a 2 lata później mój brat. Na chwilę był spokój, chociaż nie wiem, czy tak było, czy nie pamiętam tych awantur. Miałem 11 lat kiedy ojcu odbiło. Przestał dawać mamie pieniądze z zasiłku na mnie i brata (mam alergię i astmę, brat nie trawi białka ani skrobi, stwierdzono przełyk Barreta). Zaczęły się tygodnie strachu, ojciec szalał, darł się, że nie będzie na nas płacić, bo taki ma kaprys. Brat zaczął się moczyć w nocy, a kiedyś ze strachu przed ojcem wszedł do szafy i zamknął się.

Mama w 2006 roku wywalczyła na nas alimenty w kwocie 300 zł. Od tamtej pory był w miarę spokój, ojciec płacił rachunki i nic więcej. Nie odzywał się do nas.

3 lata temu poszedłem do nowej szkoły. Po półrocznej walce z szanownym tatusiem będę pisać w tym roku maturę i egzamin zawodowy technikum hotelarskiego. Ojciec zapisał mnie do CECHu i miałem zostać stolarzem, tak jak on. Potrafił iść do szkoły i oświadczyć dyrektorowi, żeby mnie wyrejestrować z systemu szkół.

Od października 2011 roku toczyła się sprawa o podwyższenie alimentów. Ojciec broni się do dziś, wyrok zapadł w czerwcu tego roku. Dlaczego tak długo? Ano bo tatuś chce się rozwodzić z mamą, ale oczywiście na koszt państwa. Utrzymuje również, że jest biedny, nie ma na leki. Dziwne, że stać go na benzynę do auta i dwie paczki fajek tygodniowo.

Wobec braku argumentów ojciec pozwał wszystkie siostry o alimenty. Tysiąc złotych od każdej. Alimenty na nas to 550 zł/miesiąc.

Nienawidzę tego człowieka. Za to, że zepsuł mi życie swoją obecnością, że w wieku 11 lat musiałem stać się dorosły i musiałem być podporą dla mamy i dla brata, myśleć jak zarobić parę groszy żeby było co do garnka włożyć. Nienawidzę go za to, że teraz próbuje mnie zgnoić, teraz gdy w końcu poukładałem swoje życie. Nienawidzę go za to, jak powiedział mi w moje urodziny: "Ty ch*ju, masz już 18 lat, teraz mi oddasz wszystkie pieniądze jakie na ciebie wydałem."

Wybaczcie, ale musiałem się wygadać.

rodzinka a jak.

Skomentuj (93) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1218 (1380)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…