Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#39759

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie tak dawno temu przeczytałam artykuł autorstwa profesora Mikołejki traktujący o "dzikich wózkowych babach" (patrz Wysokie Obcasy). Pamietam, że po lekturze miałam dość mieszane uczucia- z jednej strony atak na pewne głeboko zakorzenione w społeczeństwie tabu i szacunek, jaki żywię do macierzyństwa. Z drugiej własne trzeźwe obserwacje i refleksje. Ale do rzeczy.
Kilka dni temu wybrałam się z psem (na smyczy a i torebka i łopatka uzywana w wiadomym celu została zabrana) do parku. Pech jakiś chyba. Prawie za każdym razem, gdy zabieram tam psa coś się MUSI zdarzyć i to z reguły coś piekielnego. Tak było i tym razem. Tak sobie spacerujemy i spacerujemy, słoneczko świeci, upału nie ma gdy w pewnej chwili usłyszałam pełen rozpaczy i bólu koci pisk. A że jestem kociarą to wyłapuję takie odgłosy jak nietoperz, poznaję je bezbłędnie i reaguję natychmiastowo. Prosze sobie teraz wyobrazić moje zdziwienie i zaskoczenie następującym widokiem: dwie mamy, dwa wózki ze śpiącymi pociechami i dwoje starszych już dzieci (kilkulatków) "bawiących się " na trawniku w poblizu mam...kotkiem. Nie wiem, ile to trwało ale kotek na oko 6 tygodniowy i tak słaby już że nie miał siły się bronić, czy też nie potrafił. Jedyne, co jeszcze był w stanie zrobić to wzywać pomocy. Bachory ( świadomie tego słowa używam) a to za uszy i ogon go ciagnęły a to nasypały na niego piasku z wiaderka. Dodam, że zwierzak nie był już chyba w stanie wzywać tej pomocy za głośno, widać, że już słabnie. Obie mamy zagłębione były w rozmowie, z ożywieniem coś sobie opowiadały przeplatając konwersację zdaniami wykrzyknikowymi w stylu: " No ja pier...olę, mówię Ci!". Czy reagowaly jakoś na bestialstwo swoich starszych pociech? O tak! Jedna spytała: " Czemu ten pie....ny kot tak się drze? Wyjmijcie go z piachu". Krew we mnie zagrała, wzburzyła się i popłynęła z siłą uwolnionej z koryta rzeki i popędziłam w kierunku piekielnych.
[J]a: - Na litośc boską, co wy robicie! Przecież to zwierzę cierpi! Nienormalni jesteście? A panie nie widzą i nie słyszą, co robią wasze dzieci?
[P]iekielna [M]ama1:- A niby co? Bawią się
[J]:- To jest zabawa? Dręczenie zwierzecia?
[PM]1: - Jakie dręczenie? To NASZ kot, bawią się z nim!
[PM]2:- A pani niech idzie z tym psem, tu się dzieci bawią a Pani pies tu srać nie będzie!

Z reguły nie wdaję się w dyskusję z idiotami. Wiadomo- sprowadzą do swojego poziomu a potem pokonają na argumenty i doświadczenie. Tym razem jednak zrobiłam wyjatek. Spokojna ze mnie dziewczyna ale wyzwałam za Mikołejką od dzikich wózkowych bezmózgich bab, których mózgi sprowadzają się do roli macicy. Kotka zabrałam ( nie był rasowy, ot- dachowiec malutki, zresztą nawet jakby był rasowy i tak bym zabrała)- ledwie dychał. I poszłam goniona wyzwiskami i groźbami wezwania policji i oskarżeniami o kradzież kota. Prosto do weterynarza, który kotka zbadał i orzekl, że zwierzę jest w silnym stresie, bardzo słabe i gdyby bawiono się nim dłużej to z pewnoscią by nie przeżył za długo. Ponieważ był za mały i za słaby by dać sobie radę w Kotkowie więc na razie przebywa w DT ( dla niewtajemniczonych- dom tymczasowy) u jednej ze starszych pań w sąsiednim bloku.
Emocje nieco opadły. Wczoraj jeszcze raz przeczytałam artykuł profesora Mikołejki. I wiecie co? Już nie mam mieszanych uczuć. Bo on w tym artykule NIE atakował matek i macierzyństwa. Tylko dzikie wózkowe baby, które uważają, że im dzieciom wolno wszystko, nawet zadręczyć zwierzaka. To jest jednak wieeeeeelka różnica. Strach pomyśleć, co będzie jak za kilka lat te dzieci wózkowych bab pójdą do szkoły...

wózkowe panie

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 225 (281)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…