Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#40051

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak kiedyś już wspominałam mama moja jest lekarzem. Jako dzieciak na podwórku zapytany przez koleżanki i kolegów: "a co robi twoja mama?" powiedziałam prawdę. Od tego momentu zaczęły się pielgrzymki do naszego mieszkania całego osiedla-po recepte,bo coś boli,bo męża coś boli,bo znajomego znajomej coś boli,etc. Ogólnie sporo tego było,ale w "tamtych" czasach wzajemna pomoc była jakoś bardziej rozpowszechniona,więc za receptę czy poradę,a tu ktoś coś naprawił,a to pomógł z autem,itd. Ale w związku z ogólna wiedzą na temat profesji mamy spotykały mnie też piekielne sytuacje. Opiszę jedną z nich:
1. Koniec podstawówki,8klasa,wystawianie ocen,z fizyki byłam marna,a na 5 mi zależało na świadectwie,wiec chodziłam i źebrałam o jakiś dodatkowy referat,sprawdzian czy cuś. Nic z tego,fizyczka miała swój genialny plan:
-TWOJA MAMA ZAŁATWI MOJEMU SYNOWI LEWE ZAŚWIADCZENIE, ŻEBY GO DO WOJSKA NIE BRALI,TO BĘDZIESZ MIAŁA 5!
sprawa zakonczyła się u dyrektoki,ale ona skwitowała to jedynie- pani fizyczka chce dla dziecka swgo jak najlepiej,to chyba zrozumiałe,a twoja mama mogłaby być bardziej pomocna. Tak więc ani ja nie miałam 5 a fizyczka była uboższa o kilka wtedy milionów na mega łapówę dla jakiegoś lekarza

świat

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 71 (165)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…