Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

loszka_p

Zamieszcza historie od: 15 lutego 2012 - 11:43
Ostatnio: 12 maja 2014 - 21:40
  • Historii na głównej: 10 z 13
  • Punktów za historie: 11334
  • Komentarzy: 18
  • Punktów za komentarze: 160
 
zarchiwizowany

#40051

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak kiedyś już wspominałam mama moja jest lekarzem. Jako dzieciak na podwórku zapytany przez koleżanki i kolegów: "a co robi twoja mama?" powiedziałam prawdę. Od tego momentu zaczęły się pielgrzymki do naszego mieszkania całego osiedla-po recepte,bo coś boli,bo męża coś boli,bo znajomego znajomej coś boli,etc. Ogólnie sporo tego było,ale w "tamtych" czasach wzajemna pomoc była jakoś bardziej rozpowszechniona,więc za receptę czy poradę,a tu ktoś coś naprawił,a to pomógł z autem,itd. Ale w związku z ogólna wiedzą na temat profesji mamy spotykały mnie też piekielne sytuacje. Opiszę jedną z nich:
1. Koniec podstawówki,8klasa,wystawianie ocen,z fizyki byłam marna,a na 5 mi zależało na świadectwie,wiec chodziłam i źebrałam o jakiś dodatkowy referat,sprawdzian czy cuś. Nic z tego,fizyczka miała swój genialny plan:
-TWOJA MAMA ZAŁATWI MOJEMU SYNOWI LEWE ZAŚWIADCZENIE, ŻEBY GO DO WOJSKA NIE BRALI,TO BĘDZIESZ MIAŁA 5!
sprawa zakonczyła się u dyrektoki,ale ona skwitowała to jedynie- pani fizyczka chce dla dziecka swgo jak najlepiej,to chyba zrozumiałe,a twoja mama mogłaby być bardziej pomocna. Tak więc ani ja nie miałam 5 a fizyczka była uboższa o kilka wtedy milionów na mega łapówę dla jakiegoś lekarza

świat

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 71 (165)

#36475

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przed ciążą nosiłam rozmiar 38-40, po ciąży mimo wielu diet-cud, ćwiczeń, etc. nie chce być mniej niż 42-44, no trudno, pogodziłam się z tym, przeżyję. Za to nie wiem czemu, ale spotyka mnie masa przykrych komentarzy, zwłaszcza od ludzi w starszym wieku:

Sytuacja 1.
Siedzę w parku na ławce z koleżankami dwiema, ławka jest dość mała, przechodzi obok starszy pan i krzyczy:
-Ty grubsza zejdź z tej ławki, bo się koleżanki nie mieszczą!
Po czym rechocze, bo właśnie opowiedział dowcip życia.

Sytuacja 2.
Mały butik osiedlowy, wchodzę kupić prezent dla przyjaciółki- tunikę, którą sobie tam upatrzyła. Biorę rozmiar 40 i kręcę się dalej oglądając inne ciuchy.
Podchodzi do mnie pan w średnim wieku, który jest właścicielem i tak oto rzecze:
-Pani zwariowała, to za małe, przecież pani w życiu w to nie wejdzie. Pani jest ślepa, to 40, pani chyba nie ma lustra!
Cóż, rzuciłam ciuch gdzie stałam i wyszłam ze sklepu...

Sytuacja 3.
Jesteśmy z mężem i synem na spacerze, wstępujemy do lodziarni, mąż nie lubi lodów, więc bierze 1 kulkę, ja biorę dla siebie 2. Komentarz starszej pani, która obsługuje:
-No tak, widać, że lubi sobie podjeść!

Nie sądzę żeby ktokolwiek z tego typu ludzi czytał Piekielnych, ale serio - takie komentarze bolą!

świat

Skomentuj (66) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 678 (828)
zarchiwizowany

#34470

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przypomniała mi się historia z dzieciństwa- nie wiem czemu teraz, nijak okoliczności mi się nie kojarzą. No ale...
Było to w latach 80tych, końcówka już, ja miałam wtedy może 6 czy 7 lat. Było to tuż przed Gwiazdką. Poszłam z babcią kupić choinkę - udało nam się "upolować" śliczne drzewko. W tamtych czasach nie pakowali ich jeszcze w takie siatki, tylko niosło się "rozłożoną" choinkę i tyle. Wracamy więc do domu, po drodze babcia wypatrzyła, że w jakimś sklepie są słodycze, coś na wagę- nie pamiętam dokładnie, w każdym razie dużo tego nie było plus jeszcze wiadomo było, że w sklepie obok nie kupisz, więc albo bierze się teraz albo wcale.
Babcia zostawiła mnie z tą choinką pod sklepem, a sama poszła stanąć w kolejce.
Po chwili podchodzi do mnie starsza pani i pyta:
P: Za ile sprzedajesz tę choinkę?
Ja (dumna): Ona nie jest na sprzedaż, kupiłyśmy ją z babcią
P: Taaaak?? A gdzie jest babcia?
J: W sklepie stoi w kolejce, bo akurat czekoladki są (eh..prawdomówne dziecko)
Pani wchodzi do sklepu, a po 5 sekundach wybiega z niego przerażona moja babcia - tu znam od niej tę część historii.
Pani weszła do sklepu i wrzasnęła: Czyje to dziecko tam pod sklepem z choinką stoi? Bo właśnie się poślizgnęło i głowę sobie o lód rozbiło, tyle krwi, po pogotowie trzeba dzwonić!!
Babcia oczywiście w te pędy ze sklepu wybiega, a tam stoję ja zadowolona, jak babci minął szok, to wraca do sklepu, odnajduję tamtą babkę i pyta się jej po co to było, na co ona:
Bo pani to za dobrze w życiu chyba ma, takie grzeczne dziecko, ładna choinka i jeszcze się słodyczy zachciało!!!

Na szczęście ludzie w kolejce babę zlinczowali, babcia słodycze kupiła, a babę ze sklepu kierownik osobiście wyrzucał

sklepy w prl-u

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 264 (280)

#31204

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Supermarket, jeden z droższych. Pan stoi w kolejce do kasy, ma tylko jeden towar - wędlinę, taką co mu wcześniej pani pokroiła i zapakowała, a nie gotowca w plastiku.
Pani przy kasie nie może zeskanować kodu, ma też problem z wpisaniem go ręcznie, dzwoni gdzieś tam, ale zero odzewu. Po chwili:

- A musi to pan brać?
- No tak, tylko po to tu przyszedłem.
- Oj, to ja będę miała strasznie dużo pracy, muszę tam teraz iść na stoisko, a to potrwa i wszyscy w kolejce będą na pana źli, bo to przez pana będą musieli czekać.

sklepy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 896 (980)

#31731

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zasłyszane wczoraj w tramwaju.

Jedzie sobie dwóch dresów, 200% testosteronu, niedaleko nich stoi młody chłopak o dość kobiecym typie urody.
Dresy: - Hehe, ale ciotunia, pedałek k...a, pewnie się daje dymać za maseczki Olaya.
Chłopak nie reaguje, za to starsza pani się odzywa do jednego z dresów:
- A twój ojciec to nie był pedałek?
Dres: - Co k...a!? Po....o?
- Taki męski jesteś, że chyba dwóch facetów musiało cię robić.

Babcia mistrz. :-)

komunikacja_miejska

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2947 (3029)

#29713

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mama moja jest lekarzem. Oto kilka historyjek z różnych czasów jej pracy:

1. Rodzina przyjeżdża do umierającego ojca i dziadka, stoją nad łóżkiem, mama dyskretnie z tyłu. Stan pacjenta właściwie agonalny, rodzina miała tylko wejść i pożegnać się. Po chwili stania nad łóżkiem jedna z córek odwraca się do mamy i mówi:
- Niech pani coś z nim zrobi, rzęzi tak, że go zrozumieć nie można, albo niech zacznie mówić normalnie albo stąd idziemy, bo tak się nie da rozmawiać.

2. Dwóch dorodnych synów przyjeżdża do mamusi, też właściwiej już po to, żeby się pożegnać. Po chwili wychodzą z sali i pytają moją mamę:
- Czy da się mamy ciało przeznaczyć na jakieś organy czy ćwiczenia dla studentów?
Mama: - Pacjent musi na to wyrazić zgodę, a z tego co wiem wasza mama nie wyraziła jej.
- A bo my myśleliśmy, że może za to jakaś kasa będzie, a i na pogrzebie się zaoszczędzi, a jakby pogrzebu nie było, to nikt by nie wiedział, a zus dalej by płacił...

O, taki interes panowie wymyślili!

3. Rana na obchodzie pytanie do pacjentów o ogólne samopoczucie, etc., no i o to czy są problemy z wypróżnieniem.
Pacjent zadowolony: - Nie ma! - I wyciąga słoik z dowodem rzeczowym.
To było jakieś 30 lat temu.
Aktualnie pacjent zadowolony mówi: ′Nie ma′ i wyciąga komórkę i zdjęcia tego co wyprodukował.

Znak czasów chyba ;-)

4. Piekląca się pacjentka - czemu jeszcze nie ma wyników, mama jej tłumaczy, że musi jeszcze chwilę poczekać.
- A w "doktorze Housie" są od razu!

5. W czasach, gdy jedyny w PL McDonald był w Wawie, rodzinka przyjeżdża z miejscowości C... z chłopcem ok. 7 lat chorym na żółtaczkę - choroba zakaźna. Chłopiec w fatalnym stanie, nie jest w stanie na nogach ustać. Na pytanie czemu dopiero teraz są:
- A bo my już wczoraj przyjechaliśmy, ale jeszcze Stare Miasto chcieliśmy zobaczyć, no i do McDonalda musieliśmy iść!

służba_zdrowia

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 816 (864)

#27309

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chwila wstępu.
Fajt pierwszy: bardzo lubię piwo, będąc w ciąży z oczywistych względów go nie piłam, ale koleżanki ze szkoły rodzenia odkryły piwo 0,0% alk, które smakowało jak piwo (piwa tzw. bezalkoholowe mają zwykle jakąś zawartość alk, więc wolałam ich nie pić, a wynalazki takie jak Redd′s, to nie piwo wg mnie). Tak więc raz na jakiś czas raczyłam się tym napojem.
Fakt drugi: w tejże ciąży chodziłam na pilates dla ciężarnych- zwykle ubierałam się tam jak najwygodniej, zero makijażu, po zajęciach byłam spocona, włos zwichrowany ;-)
Fakt trzeci: końcówka ciąży przypadła na upalne lato. Byłam cała napuchnięta i nie nosiłam obrączki, bo po prostu zrobiła się na mnie za mała.

Po zajęciach pilatesu umówiłam się z mężem, że on wyskoczy na przerwę z pracy i pójdziemy razem coś zjeść do knajpy. Nie jakaś mega elegancka restauracja, ale też nie bar. Środek lata upał, do jedzenia zamawiam w/w piwko. Mąż jako że w pracy ubrany elegancko, ja wyglądająca - jak już wyżej wspomniałam. Siedzimy, czekamy na dania, obok nas parka w wieku ok 50 lat, pani wiecznie niezadowolona- a to kelnerka za wolno chodzi, kieliszki za brudne, ząbki w widelcu za krótkie (serio!), etc, etc. Po jakimś czasie pani zwraca na mnie uwagę i tymi oto słowy (teatralnym szeptem) rzecze do męża:

- Popatrz jaki elegancki facet, a zrobił dziecko jakiejś pijaczce. Nawet w ciąży nie może się powstrzymać od alkoholu!

My nic, tylko się śmiejemy pod nosem. Po chwili pani jednak zmienia swoją teorię:

- A może to jakaś dziwka na boku, popatrz on ma obrączkę, a ona nie. Pewnie żonę zdradził z taką paskudą (to o mnie hehe) i teraz szuka sposobu jakby ją spławić.

Tutaj już mój mąż nie wytrzymał i spokojnie wytłumaczył pani co i jak, na co kobitka:

- Co za cham z pana, tak podsłuchiwać czyjeś rozmowy, poza tym tylko winni się tłumaczą. Ja współczuję pana PRAWDZIWEJ żonie!!!

gastronomia

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 644 (738)

#26512

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Obok mojego osiedla jest taka jakby łączka, a ściślej mówiąc wysypisko śmieci- walają się tam różne graty, okoliczni menele urządzają tam sobie ogniska/ noclegownie, etc. Jednym słowem - syf! Ja się boję tam nawet z psem chodzić, bo jak ją raz tam spuściłam, to w coś wlazła i łapę sobie rozwaliła. Ale sporo osób tam chodzi ze swoimi czworonogami - oczywiście nikt tam nie sprząta po psie, bo psia kupa to tam co najwyżej użyźni resztki trawy.

Historia opowiedziana mi przez sąsiada, właściciela doga niemieckiego (spory pies):
Pies załatwił swoją grubszą sprawę na tej polance, sąsiad nie sprząta, idzie dalej, nagle słyszy:
- Halo, panie, może by pan posprzątał to g...o po swoim bydlaku! - Powiedział do niego uroczy pan, który wraz z małżonką wywalał w krzaki coś, co kiedyś mogło być pralką. :-)

syfna łączka w stolicy

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 687 (735)

#26436

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia nie tyle piekielna ile śmieszna.
Chodziłam do podstawówki na fatalnym poziomie, gdzie pod koniec 8 klasy (stary system, 8 klasa to ostatnia,potem szkoła średnia) połowa uczniów z mojej klasy przy tablicy na palcach dodawała 3 plus 4, a na głos czytała sylabami. Wiele wysiłku kosztowała mnie i kilka innych osób z klasy, aby dostać się do sensownego LO, ale nie o tym. Spora część dziewcząt z mojej klasy w wieku 15-16 lat zaszła w ciążę i zajęła się wychowywaniem dzieci - nauka jakoś nigdy im w głowie nie była ;-). Tak więc teraz ich pociechy są w wieku późne gimnazjum/ początek szkoły średniej.
Wczoraj jestem na spacerku z moim synem - młody jeszcze w wózku jeździ. Słonko świeci, sielanka, drepczemy sobie i spotykam jedną z koleżanek z w/w klasy, po przywitaniu, uściskaniu, etc, ona nagle wypala:

-Ja nie wiedziałam, że ty już babcią jesteś !!! :)

Jej mina bezcenna - gdy dowiedziała się, że ja "dopiero" matką zostałam. :)

osiedlowa przechadzka

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1036 (1116)

#25804

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chcę zamówić taksówkę telefonicznie.

Ja: Poproszę taksówkę na ul. Piekielną 48/50.
Pani: Nie ma takiego numeru bloku.
Ja: Jest, właśnie się w tym bloku znajduje.
Pani: Nie ma, proszę sobie nie robić dowcipów, nie wyślę tam taksówki.
Ja (myśląc, że może zwariowałam, upewniam się koleżanki czy na pewno znajdujemy się na Piekielnej 48/50): Ale tłumaczę pani, że taki numer jest.
Pani: Nie ma, zawsze jest tak, że numer bloku to liczba parzysta łamana na parzystą, a 50 NIE JEST liczbą parzystą!!!

Zatkało mnie kompletnie, nie zdołałam nic wydusić, a pani się rozłączyła w tym czasie. Jak mnie odetkało zadzwoniłam do innej korporacji i bez problemu zamówiłam taksówkę.

korporacja taxi w wawie

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 806 (850)