Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#40406

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zawód: Rodzic Zastępczy.

W związku z głośną ostatnio tragedią zakatowanych w rodzinie zastępczej w Pucku dzieci, przypomniała mi się taka oto historia (zaznaczam, że historia została mi opowiedziana ale nie mam powodu by wątpić w prawdomówność osoby, od której ją usłyszałam).

Jedna z moich starszych koleżanek jest już mężatką i wraz z mężem stanowi rodzinę zastępczą dla dwójki dzieci. Akurat oboje są altruistami kochającymi dzieci, więc rzeczywiście udało im się stworzyć dla nich prawdziwy dom, którego nigdy nie miały tak naprawdę.

Otóż, żeby zostać rodziną zastępczą i koleżanka i jej mąż musieli pozytywnie przejść weryfikację oraz specjalny kurs dla rodziców zastępczych, do czego przystąpili z całym zapałem. Na kursie poznali taką szczurzą parkę, która także starała się o uzyskanie statusu rodziców zastępczych. Jak to bywa: gadka szmatka, od słowa do słowa i jakoś się zaznajomili, a że wydawali się "dorzeczni" to wkrótce koleżanka i jej mąż zaprosili ich na kawę ciesząc się, że oto poznali kolejnych potencjalnych zastępczych i w razie czego będą dla siebie wsparciem, będą mogli się dzielić doświadczeniami, radami, itp.

Szczurza parka, ku zdziwieniu znajomych, przyniosła ze sobą butelkę alkoholu (znajomi nie uznają alkoholu pod żadną postacią, więc summa summarum szczury rozpracowały ją same). W miarę jak w butelce pustoszało, cała szczurowata wylewna szczerość wyszła na jaw: bezrobocie jest, kasy nie ma, a za jedno dziecko państwo płaci ileś tam (nie zapamiętałam sumy), więc oni taki bussiness sobie wymyślili, no bo co to jest ugotować i poprać. A jak na wakacje będą jechać do Egiptu jak już odłożą (!) to dzieci podrzucą dziadkom.

Jak to się skończyło? Mąż koleżanki dość radykalnie wyprosił ich z domu. No i zawiadomił kogo trzeba o postawie tych ludzi i o podejrzeniu nadużywania alkoholu. Szczurów nigdy więcej nie spotkali.

Piekielność ma tu podwójne dno. Bo to nie tylko nieodpowiedni ludzie, którzy zostają rodzicami zastępczymi. Ale przecież nieraz bywa tak, że dzieci są odbierane naturalnym rodzicom tylko dlatego, że są wielodzietni, bezrobotni albo ubodzy ale mimo to dzieci swoje kochają i starają się o nie dbać. Są jedynie nieporadni zawodowo lecz uczciwi.
Czy nie lepiej, by te pieniądze zamiast do potencjalnych zastępczych rodzin trafiały do rodzin naturalnych, kochających swoje dzieci? Nawet nie w formie banknotów ale choćby w postaci bonów do sklepów spożywczych, wyprawek szkolnych i ubrań? Ktoś powie, że każdy sam winien zarabiać na swoje dzieci. I zapewne, rację ma. Tylko, że te dzieci przecież same się nie pchają na świat i są absolutnie niewinne, że ich rodziców nie stać na ich utrzymanie. Tu zresztą sama mam bardzo mieszane uczucia. Ale jedno jest pewne: na krzywdzie dzieci NIE WOLNO zarabiać.

zastępczość

Skomentuj (175) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 300 (358)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…