Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#40561

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To będzie opowieść o zgubnym wpływie dekoncentracji.

Jak wspominałem poprzednio jestem psychiatrą. Na dyżurze zostałem wezwany na SOR na konsultację, jak się okazało z inicjatywy neurologa. Powodem było to, że zgłosił się do niego pacjent skarżący się na niedawno powstałe objawy neurologiczne. Otóż jego prawa ręka była sztywno wyprostowana w łokciu, zrotowana do wewnątrz, w dłoni miał sztywno wyprostowane trzy pierwsze palce a IV i V przygięte. Twierdził, że inaczej nie może, że to tak "samo się robi".

Kolega neurolog powiedział mi, że zbadał go i nie wie co o tym myśleć. Objawy są dziwne i do niczego nie pasują, poza tym w pozostałym badaniu neurologicznym jest wszystko w porządku. Mieli tego pacjenta pod obserwacją w SOR przez ponad godzinę i cały czas miał tak ustawioną rękę. Kolega prosił żebym jeszcze ja rzucił okiem, a jeżeli nie będę nic od pacjenta chciał to on go bierze na górę do swojego Oddziału na obserwację i ewentualnie dalsze badania.

Moje pierwsze wrażenie przed badaniem było takie, że chłop jak na swój stan był zaskakująco spokojny. To mogło być objawem "la belle indifference" w zaburzeniach konwersyjnych czyli takich, w których pomimo braku realnych uszkodzeń neurologicznych powstaje objaw. Nie jest to symulacja, dzieje się to poza świadomością pacjenta.

Facet napiął się dopiero na mój widok.

Usiedliśmy więc w ustronnym miejscu. W ramach rozładowania napięcia zacząłem rozmowę z nim o tym co lubi robić w życiu, o jego rodzinie, dzieciach, hobby. Pożartowaliśmy. Atmosfera zrobiła się miła i luźna.

W końcu przeszedłem do pytania o przyczynę zgłoszenia się. Opowiedział mi jak doszło do pojawienia się objawów. Skupiłem się na jego emocjach związanych z tym. Powiadał mi o tym jak się czuł, a ja wyraziłem współczucie. Na moje pytanie czy był przerażony tym co się z nim działo, bo w SOR nie było tego widać, facet oburzył się i powiedział, że jego przerażenie było ogromne. By wzmocnić ekspresję wykonał obydwoma rękoma gest pokazujący jak wielkie było przerażenie i w pół gestu zamarł. Nasze spojrzenia się potkały. Jego twarz przybrała kolor głębokiego szarłatu, coś próbował wydukać, po czym zerwał się i wybiegł z SOR bez pożegnania. Wśród ratowników i lekarzy zapanowało poruszenie i nawet niektórzy chcieli zanim biec ale zatrzymałem ich wyjaśniając, że choroba została wyleczona.

Do dzisiaj nie mam pojęcia po co temu facetowi było potrzebne dostanie się do Oddziału Neurologii.

Szpital w dużym mieście

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 738 (774)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…