Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#40612

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wiedziałam, że mieszkanie w bloku może być tak fascynujące!

Korzystając z ostatniego weekendu przed rozpoczęciem roku akademickiego, postanowiłam wybrać się na zakupy. Nic wielkiego w zasadzie ale jakiś zeszyt czy teczkę na papierologię zakupić trzeba.
Po zaspokojeniu zakupowego głodu w wyśmienitym humorze wróciłam do domu. Weszłam do klatki i zatrzymałam się na chwilę aby przeczytać jakieś ogłoszenie wywieszone na tablicy. Usłyszałam, że ktoś zbiega ze schodów potężnie stąpając. Sąsiadka z trzeciego piętra wpadła prosto na mnie.

- O jezusie, jak dobrze że pani już jest! - bez żadnego „dzień dobry” wysapuje mi ledwo dysząc.
- Dzień dobry, a co to się takiego stało, że pani taka w emocjach?
- Idzie szybko za mną, bo ja już nie wiem co mam robić, a tragedia się dzieje! - ciągnie mnie za rękaw. Hm.... pożar? Zalało kogoś?

Ciągnie mnie tak kobiecina na trzecie piętro, staje przed drzwiami swojego sąsiada i pokazuje palcem.
- Pani moja no tam dziecko jest zamknięte i płacze! Ja próbowałam dzwonić do drzwi, nikt nie otwiera. Do sąsiada telefonowałam na komórkę - nie odbiera! Już nawet na policję zadzwoniłam ale oni już moich zgłoszeń nie chcą przyjmować. Trzeba coś zrobić, bo to dziecko płacze i płacze, nikogo nie ma w mieszkaniu to coś mu się może stać.

W zasadzie nie przypominam sobie żeby sąsiad miał dziecko... no ale krótko tu mieszkam, wszystkich jeszcze dobrze nie znam. Jeśli faktycznie w mieszkaniu zamknięte jest małe dziecko to sprawa nie wygląda ciekawie. Tylko jest jedno ale... żadnego płaczu nie słychać.
- Ja nie słyszę żadnego płaczu - zwracam się do sąsiadki.
- Poczeka pani ze mną chwilę, na pewno zaraz zacznie płakać - dalej kurczowo trzyma się mojego rękawa.
Wyglądała na bardzo przejętą więc co mi szkodzi, poczekam chwilę. Ledwie zdążyłam usiąść na schodach i zza drzwi zaczął dobiegać przeraźliwy, głośny płacz niemowlęcia.
- Proszę podać mi numer telefonu do sąsiada, ja spróbuję - powiedziałam do sąsiadki jednocześnie zaczynając dzwonić do drzwi. Ani jedno ani drugie nie przyniosło żadnego skutku.

Może facet wyszedł gdzieś na zakupy kiedy dziecko spało i sprawa mu się przeciągnęła? A może zasłabł i leży tam w mieszkaniu? Powiem szczerze, że najróżniejsze dziwne wytłumaczenia zaczęły przychodzić mi do głowy.
Po kilku minutach płacz dziecka ucichł. Jednak sprawy tak zostawić nie można, zadzwoniłam po straż miejską. W trakcie oczekiwania na nich dziecko znów zaczęło płakać.
Strażnicy miejscy przyszli, wysłuchali moich tłumaczeń co i jak. Sami mieszkania otworzyć nie mogą, zadzwonili po wsparcie policji.

Kiedy tak staliśmy na klatce czekając na policję zjawił się sąsiad - właściciel mieszkania.
Starsza pani niemal od razu rzuciła się na niego z krzykiem „co on sobie wyobraża”, „chyba mózgu nie używa”, „wyrodny ojciec”. Strażnicy uspokoili ją, mężczyzna w ciężkim szoku co to za zebranie pod jego drzwiami. Otworzył drzwi do mieszkania i kolejny raz wszyscy usłyszeliśmy głośny płacz.
- A.... to dlatego ta cała afera! - mężczyzna złapał się za głowę, roześmiał i poszedł do sypialni.
Wrócił do nas z telefonem.... tak, właśnie tak. Facet jako dźwięk budzika ustawił sobie nagrany płacz swojego bratanka. Podobno nic tak skutecznie nie budzi jak łkanie niemowlęcia.

Historia zakończyła się w gruncie rzeczy dość zabawnie. Strażnicy tylko pokręcili głowami i sami zanieśli się śmiechem. Odwołali wsparcie kolegów w niebieskich mundurach, sąsiadkę pochwalili za trzymanie ręki na pulsie a sąsiadowi przykazali wyłączać budzik kiedy wychodzi z domu...

Wesołe jest życie blokowicza

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 893 (969)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…