Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#40686

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie ciąg dalszy o tym jak władza dba o obywateli.

Ostatnio pisałem o tym jak NFZ oszczędza na refundacjach lekowych ograniczając ilość wizyt w poradniach, nawet tych, które lekarz z dobroci serca robi bezpłatnie poza limitem. Kolejki dzięki limitom są długie więc mniej leków refundowanych się sprzedaje. Sama oszczędność.

Kością w gardle NFZu stali dotąd lekarze działający prywatnie. Oni rozładowywali cześć kolejek do specjalistyki. Niestety wystawiali recepty na leki refundowane.

Rząd wpadł więc na pomysł tyle prosty co genialny. Otóż z dniem 1 lipca 2012r. przestały obowiązywać stare umowy lekarzy z NFZem na refundację leków. Fundusz zaproponował więc lekarzom kolejne umowy na zupełnie nowych zasadach. Genialną innowacją był system nieadekwatnych i drakońskich kar za błahe błędy.

Przykład:
1) Za niezgłoszenie do 7 dni faktu zaginięcia pojedynczej recepty - kara 300zł. Czyli za to, że nielojalna sprzątaczka wyciągnie z mojej szafki bloczek 100 recept, kara dla mnie wyniesie 30tys złotych. Ja mogę dochodzić odszkodowania od złodzieja wyłącznie na drodze cywilnej, bo faktyczna wartość tego bloczka to 2zł czyli nie ma przestępstwa w myśl Kodeksu Karnego. Dodajmy, że białe recepty nie są drukami ścisłego zarachowania i nie ma obowiązku przechowywania ich pod kluczem.

2) Za każdą [sic!] literówkę na recepcie przewidywana kara wynosi 100zł, nieważne czy literówka ma znaczenie dla pacjenta i NFZ czy nie.

3) Za błędnie wystawioną refundację NFZ wystawi rachunek lekarzowi. Byłoby to zupełnie słuszne gdyby nie pewien szkopuł. Otóż w mojej działce minister zdrowia już 3 razy w tym roku zmieniał zdanie w oficjalnych instrukcjach odnośnie tego, komu i na jakich zasadach należy się refundacja. Powodem są niejasne, a często wykluczające się wzajemnie przepisy. Skoro najwyższy rangą przedstawiciel służby zdrowia i autor tego całego zamieszania nie ma pojęcia, to co dopiero ja, szeregowy psychiatra.

Jaki jest tego efekt? Większość lekarzy pracujących prywatnie nie podpisało tej umowy i musi wystawiać leki wyłącznie na 100%. Pacjentów im nie ubyło bo przecież jak człowiek jest chory to i tak musi się leczyć. Płacą więc pacjenci za leki 100% lub zaraz po wizycie w prywatnym gabinecie specjalisty idą do lekarza rodzinnego by wystawił im leki refundowane.

realia służby zdrowia

Skomentuj (62) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 600 (670)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…