zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Kraków, duża, dwupasmowa ulica, dwa pasy ruchu w każdą stronę (Beliny - Prażmowskiego jakby kto pytał). W prawo, po łuku zjazd na uliczkę osiedlową (Brodowicza). Przejście dla pieszych bez świateł na tym właśnie zjeździe. Przed przejściem rozglądam się czy nic nie skręca. Ruch znikomy, tylko w oddali pędzi karetka na sygnale. Wchodzę na pasy ciągle obserwując karetkę kątem oka (jak się okazało dobrze, że to robiłem). Karetka na pełnej prędkości, bez sygnalizowania kierunkowskazem, z lewego pasa (!) w ostatniej chwili skręca w prawo. Byłem dokładnie na środku drogi, musiałem uciekać co sił w nogach a i tak blisko się minęliśmy. Ufff... żyję...
Ja rozumiem, że nagłe wezwanie, jesteśmy pojazdem uprzywilejowanym na sygnale, pędzimy na złamanie karku aby ratować czyjeś życie. OK. Tylko drogi kierowco karetki, staraj się nie skrzywdzić po drodze przechodniów zupełnie prawidłowo przekraczających jezdnię - daj nam szansę przewidzieć, że chcesz skręcić!
Ja rozumiem, że nagłe wezwanie, jesteśmy pojazdem uprzywilejowanym na sygnale, pędzimy na złamanie karku aby ratować czyjeś życie. OK. Tylko drogi kierowco karetki, staraj się nie skrzywdzić po drodze przechodniów zupełnie prawidłowo przekraczających jezdnię - daj nam szansę przewidzieć, że chcesz skręcić!
służba_zdrowia
Ocena:
14
(46)
Komentarze