Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#40772

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niania rodem z piekła.
W małym, niemieckim miasteczku, na trzecim piętrze domu bez ogrodu (gdzie pod oknami nie ma żadnych drzewek ani trawy, tylko parking i beton), mieszka mama trójki dzieciaków, jej wiecznie zapracowany maż i ich - nieduże jeszcze - dzieci.

Mama pomaga w pracy mężowi i teściom, więc odkąd na świecie pojawiła się trzecia latorośl, przy natłoku zajęć, posiłkuje się pomocą opiekunek do dzieci.
Rzecz dzieje się w czasie, gdy trzeci maluch ma prawie półtora roku. Chodzi już samodzielnie, należy więc ciągle za nim biegać, a najlepiej w ogóle nie spuszczać go z oczu.

Koleżanka mamy poleca świetną opiekunkę. Jest to jej stara znajoma.
Odpowiedzialna, pracowita, miła pani na wczesnej emeryturze, która już swoje dzieci (nie wiadomo jakim cudem) szczęśliwie odchowała.

Pewnego popołudnia pani nadjechała.
Zmęczona (wiadomo, długa podroż), rozsiadła się przy kawie w salonie razem ze swoją pracodawczynią - z czego ta druga była nawet zadowolona, bo chciała poznać panią z dziećmi i przybliżyć jej codzienne obowiązki.
Pani nie wykazała jednak żadnego zainteresowania dziećmi - skupiła się za to na telewizorze.
- Da pani na Polsat, bo tu mnie jakieś Niemce szwargocą.
Mama trójki myśli sobie: Ok, pierwsze koty za ploty. Dwa - trzy dni i pani pozna się z młodymi, a do obowiązków powoli ja wdrożę.
Trzeciego dnia wieczorem zapukała do pokoju pani:
- Obudzę panią rano, bo muszę zawieźć córkę do szkoły, a starszego syna do przedszkola. Najmłodszy raczej nie będzie już spał, wiec musi się pani nim zająć.
- Ale o której?
- Za piętnaście ósma.

Najmłodszy spał jednak jeszcze, gdy mama wychodziła z dwojgiem starszych dzieci.
- Proszę pani, czas wstawać. Mały jeszcze śpi, ale zaraz może się obudzić.
Pani się zwlekła, nastawiła kawę i siadła przed telewizorem.
Pół godziny później mama podjechała na parking przed domem.
Kątem oka dostrzegła ruch w swoim oknie. Podnosząc głowę zamarła.
Najmłodsze dziecko stało na skrzynce z kwiatami, właściwie już za oknem, trzymając się jedynie framugi okiennej.
Nie wiedziała czy ma wołać syna. Nie, lepiej nie wołać, bo zechce skakać lub się bardziej wychyli. Lepiej pobiec najszybciej jak się da na górę.
Jest winda i są schody. Wybrała schody.
Był to najbardziej dramatyczny i najszybszy bieg na trzecie piętro wszech czasów.
Dziecko na szczęście nadal w kuchennym oknie. Złapała dziecko.
Usiadła z nim pod oknem i tuląc go głośno się rozpłakała.
Z młodym na rękach weszła do salonu, a baba śpi, aż chrapie.

W łazience stało wiadro. Napełniła je lodowatą wodą. I sru na nianię. Niania w szoku. Zaczęła udawać zawał serca z przerażenia.
Dziewczyna schwyciła ją za ubrania i siłą wyprowadziła na ulicę.
W następnej kolejności przez okno wyleciały rzeczy niani.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1169 (1221)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…