Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#40972

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem o przeraźliwie piekielnych pracodawcach.

W poprzednim roku szkolnym pracowałam jako lektorka w super extra znanej i lubianej szkole językowej. Umowa była kiepska, bo była to umowa o dzieło, stawka bardzo niska, ale mimo to i tak cieszyłam się z tej pracy (doświadczenie). Nie narzekałam, mimo że przyjemnie mi tam nie było (w przeciwieństwie do moich prywatnych lekcji z wieloma uczniami) - uczniowie w wieku gimnazjalnym, przychodzący bez odrobionych prac domowych, bez żadnej chęci nauki. Chodzili tam tylko dlatego, że zmusili ich zapewne rodzice, którzy za to w dodatku słono płacili.

Około miesiąc temu powinnam była zacząć pierwszą lekcję w nowym roku po wakacjach. Przyszłam nieco wcześniej, bo około 20 minut przed czasem. Nagle podchodzi do mnie pani z sekretariatu i prosi o przyjście aby przedłużyć umowę - ok, idę.

Czytam umowę, czytam... (na szczęście zawsze to robię, ew. proszę o jeden dzień do namysłu) i zauważam, że do starej umowy zostały dołączone trzy karteluszki. Odmówiłam jej podpisania. Dlaczego? Oto niektóre z punktów:

- 8.000 zł kary za odwołanie przynajmniej 2 zajęć później niż 6h przed rozpoczęciem (wcześniej po prostu nie dostawałam za odwołane lekcje pieniędzy)
- 20.000 zł (!) kary za założenie konkurencyjnej działalności w okresie krótszym niż 5 lat po skończeniu z nimi współpracy.
- 20.000 zł kary za zatrudnienie się w szkole językowej i UCZENIE dzieci w wieku szkolnym PO skończeniu z nimi współpracy, w okresie krótszym niż 3 lata.
- 10.000 zł kary za etat w jakiejkolwiek branży w trakcie trwania z nimi współpracy. (aha, dobre sobie:))

Ze szkoły wyszłam, pojechałam wcześniej do domu. Za godzinę dostaję telefon od (P)ani (S)zefowej.

PS: Witam, chciałabym wyjaśnić sytuację z umową. Czy pani rezygnuje?
Ja: Witam, tak. Rezygnuję. Nie poinformowano mnie o zmianach w umowie, poza tym nie zamierzam pracować na takich warunkach.
PS: Ale proszę pani, to tylko na piśmie tak. My musimy się zabezpieczać.
J: Myślę, że już wystarczająco się zabezpieczacie biorąc od klientów prawie 1000 zł za semestr, a lektorom płacąc 30 zł brutto za godzinę.
PS: Ale pani u nas już długo pracuje, wiadomo, że nic pani z tych punktów nie zrobi.
J: Aha, no przykro mi to mówić, ale nie zamierzam przez parę lat po odejściu od państwa czekać aż minie okres grożący grzywną i dopiero zacząć pracować tam gdzie chcę.
PS: To tylko na piśmie. Tak naprawdę chodzi nam tylko o niezakładanie działalności konkurencyjnej! (Halo? Wolny rynek?)
J: Dlatego właśnie rezygnuję, żeby mieć być może za co ją założyć, bo raczej nie uzbierałam takich sum z mojej oszałamiającej pensji.

Dodam tylko, że jest to szkoła bez żadnego programu autorskiego (Takie szkoły językowe zazwyczaj rządzą się innymi prawami). Dostawałam od nich podręcznik, parę wytycznych co do prowadzenia lekcji i testów, i na tym kończyła się ich inwencja twórcza:].

P.S. Wyobraźcie sobie jaką frajdę miały moje gimbuski gdy pierwsza lekcja się nie odbyła. Z tego się cieszę, najpewniej sprawiłam im wiele radości na początek roku!

szkola jezykowa wawa

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 872 (904)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…