Kilka dni temu robiłam zakupy w sklepie spożywczym. Samoobsługowym. Podchodzę do kasy, wykładam produkty. Nikogo przede mną.
Kasjerka, zamiast zacząć kasować, siedzi i drapie się po przedramieniu (zmiany jakie miała wyglądały na coś w rodzaju łuszczycy). Drap, drap - a wokół unoszą się płatki suchego, martwego naskórka - istna zamieć, wcale nie przesadzam. Wreszcie zaczyna kasować - jeden produkt, drugi. Drap, drap - kolejna warstwa skóry ląduje na moich zakupach. Zauważam, że lada wokół niej zasłana jest białymi płatkami suchego naskórka. Kasuje dalej, średnio co drugi produkt przerywa i znów zaczyna się niemiłosiernie drapać...
Ja rozumiem (sama mam atopowe zapalenie skóry), że świąd przy takich problemach skórnych bywa uciążliwy, ale błagam, żeby tak w miejscu publicznym, przy kontakcie z żywnością...
Kasjerka, zamiast zacząć kasować, siedzi i drapie się po przedramieniu (zmiany jakie miała wyglądały na coś w rodzaju łuszczycy). Drap, drap - a wokół unoszą się płatki suchego, martwego naskórka - istna zamieć, wcale nie przesadzam. Wreszcie zaczyna kasować - jeden produkt, drugi. Drap, drap - kolejna warstwa skóry ląduje na moich zakupach. Zauważam, że lada wokół niej zasłana jest białymi płatkami suchego naskórka. Kasuje dalej, średnio co drugi produkt przerywa i znów zaczyna się niemiłosiernie drapać...
Ja rozumiem (sama mam atopowe zapalenie skóry), że świąd przy takich problemach skórnych bywa uciążliwy, ale błagam, żeby tak w miejscu publicznym, przy kontakcie z żywnością...
Ocena:
729
(841)
Komentarze