Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#41231

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Akademika się zachciało...

Nowy rok akademicki się zaczął, mieszkać gdzieś trzeba, a że nie lubię za długo siedzieć w jednym miejscu, zadecydowaliśmy z kumplem: zmiana. W tym roku idziemy na akademiki.

Znajomi zapytani o nasze szanowne osoby być może jakieś zalety by znaleźli (chociaż nie na pewno), ale punktualności, terminowości i ogarnięcia w sprawach papierkowych by wśród nich na pewno nie było. Taki stan rzeczy zaowocował spóźnieniem w staraniach o własny pokój (liczonym w miesiącach) i dopiero po wielu bojach, maślanych oczkach i telefonach "załatwiających" dostaliśmy w końcu 2 miejsca. Niestety, to były ostatnie miejsca i były w osobnych pokojach.

A więc zamiana. Nasi tymczasowi współspacze ugadani, wszystko cacy, więc należy już "tylko" udać się do Pieczary Zła. Tamże, w tym owianym ponurą sławą miejscu, w godzinach 11:30 - 14:30 spotkać można Ją. Bestię. Relikt dawnego świata, jakby to napisał mistrz Tolkien. Kierowniczkę.

Dzień w dzień niestrudzone zastępy dzielnych studentów wkraczają w to Siedliszcze z płonną nadzieją pokonania Potwora. I dzień w dzień wychodzą ze spuszczonymi głowami, pobici, zdeptani, zrozpaczeni.

Weszliśmy i my. We trzech, bo taki wymóg, że wszyscy muszą przy zamianie uczestniczyć. Czwarty był dzień wcześniej, zostawił karteczkę, że wyraża zgodę, po czym z lekkim obłędem w oczach natychmiast wyjechał z miasta - prawdopodobnie ogolić głowę i resztę życia spędzić na uspokajających medytacjach, żywiąc się korzonkami i bezwiednie się śliniąc.

Wezwani do złożenia pokłonu rytualnym "Czego?" wyłuszczyliśmy, że suplikę taką a taką mamy, że wdzięczni będziem i radośni, i w ogóle.

- Nie przekwateruję.
- Ale dlaczego?
- Bo czterech ma być.
- Ale ten czwarty był wczoraj, karteczkę mu pani kazała napisać, że się zgadza i ją tu zostawił.
- A na co mi jego karteczka?
- Mówiła pani, że to wystarczy...
- Bo wystarczy. Ale nie przekwateruję. Szkody są.
- Jakie szkody?!
- W tym jednym pokoju. Ślad na ścianie, jakby coś kiedyś było przyklejone. Ten czwarty tak powiedział, jak go pytałam, czy bierze pełną odpowiedzialność za stan pokoju.
- Ale my nic nie przyklejaliśmy.
- Ja dochodzić nie będę. Nie mogę pomóc.

Kumpel w tym momencie postanowił zadzwonić do Czwartego, coby sytuację wyjaśnić. Czwarty na dźwięk imienia Sami-Wiecie-Kogo wpadł w lekką panikę, ale odrzekł, że ślad zgłosił, bo był, ale że on wyraźnie zaznaczał, że ten ślad to on zauważył już przy swoim pierwszym wejściu do pokoju...

- No tak mówił, co z tego?
- No że my się kwaterowaliśmy dzień po nim, to on był w pokoju wcześniej i ślad już był!
- Ja nie wiem. On zgłosił. Pan mi musi karteczkę wypisać, że pan za to bierze odpowiedzialność.
- Ale ja tego nie zrobiłem!
- No to nie wiem. Nie przekwateruję panów. Trzeba to było zgłosić, był specjalny zeszyt na portierni.
- Kiedy był?
- Do czwartego leżał, trzeba było pisać.
- Ale my akademik w ogóle szóstego dostaliśmy!
- No to nie wiem. Nie pomogę panom.

Był to wspaniały bój, o którym już układane są pieśni. 35 minut Potwór skutecznie bronił się przed ostrzami Logiki, unikał ciosów Zrozumienia oraz ostrzału Prawdą. Kiedy trzej niziołkowie opadli wreszcie z sił, Bestia uznała, że w zasadzie sytuacja ta nieco już ją znudziła. Ziewnęła więc potężnie, podrapała się po odwłoku szczeciniastą łapą i zamieniła w systemie kwaterunki. Zajęło jej to mniej więcej 2,5 sekundy.

Śmiertelnie wyczerpani wypełzliśmy na zewnątrz, po czym zrobiliśmy to, co student zwykł w takiej sytuacji robić: udaliśmy się do monopolowego, by przy cieple grilla spróbować jakoś poradzić sobie z traumą.

Następnym razem podłożymy owieczkę z siarką.

Akademiki

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 813 (983)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…