Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#42071

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilku lat. Miejsce - tramwaj w Warszawie. Czas - późny wieczór
Osoby dramatu (oprócz mnie):
- Piekielnie Wkurzeni Panowie (PWP1, PWP2, PWP3)
- Niezbyt Przytomny Motorniczy (NPM)
- Obcokrajowiec (O) - Ważne dla historii, że pan nie mówił po naszemu i był wyraźnie zainteresowany wydarzeniami oraz zbulwersowany brakiem profesjonalizmu PWP.
- Kilku pozostałych pasażerów.

Istotą historii są dziwne zwroty akcji.

Tramwaj podjechał na przystanek. Kilka sekund później w pobliżu z piskiem opon zatrzymał się samochód, z którego wyskoczyli Piekielnie Wkurzeni Panowie. Biegiem rzucili się w kierunku przednich drzwi tramwaju. Motorniczy próbował je zamknąć - nie zdążył.
PWP wpadli do tramwaju i słowami powszechnie używanymi przez parlamentarzystów oraz dziatwę szkolną, zaczęli kwestionować pochodzenie i prowadzenie się samego Motorniczego oraz jego przodków do kilku pokoleń wstecz. W momencie kiedy zaczęli kopać w drzwi jego kabiny, sprawa zaczęła wyglądać groźnie.
Drzwi długo nie wytrzymały. Motorniczy został (dosłownie) wywleczony za kołnierz z kabiny i rzucony na podłogę. Część pasażerów uciekła, kilku z nas (w tym Obcokrajowiec) podeszło bliżej, oceniając możliwości spowolnienia procesu dezintegracji Motorniczego.

Tu pojawiła się pierwsza niespodzianka. PWP zamiast wdeptywać Motorniczego w podłogę, zaczęli gwałtownie domagać się od niego okazania dokumentów. Słownictwo nie uległo zmianie (przykłady można znaleźć w stenogramach z Wiejskiej) ale agresja pozostawała na poziomie wyłącznie już werbalnym.
Nastąpiła kolejna ciekawostka.
PWP1 i PWP2 nadal zajmowali się leżącym motorniczym (instynkt samozachowawczy najwyraźniej zniechęcał go do prób podniesienia się z podłogi) ale PWP3 uznał, że należy nam się wyjaśnienie. Odwrócił się do nas i bardzo spokojnie powiedział:

PWP3 - Najmocniej państwa przepraszamy za kłopot. Przykro nam, że musieliśmy zakłócić państwu podróż ale ten **** **** przed chwilą próbował nas zabić na skrzyżowaniu. Zapewniamy państwa, że musimy tylko spisać jego dane i już nas nie ma.

PWP1 i PWP2 tymczasem znaleźli w kabinie jakąś saszetkę i wydobyli z niej dowód osobisty.
Sfotografowali go telefonami i spokojnie wrócili do samochodu. PWP3 pożegnał się jeszcze z nami uprzejmie, życząc miłej podróży i wrócił do kolegów.

Motorniczy powoli podniósł się z podłogi i wrócił do kabiny. Najwyraźniej nie był specjalnie w porządku, bo zamiast wzywać Policję ruszył w dalszą trasę (drzwi do kabiny malowniczo powiewały na jednym zawiasie).

To mógłby być koniec. Jednak nie bez powodu wspomniałem o obcokrajowcu. Ku mojemu zdziwieniu cały czas stał w pobliżu zamieszania i przyglądał się z zaciekawieniem. Mieszanka wrzasków i spokojnych (niezrozumiałych dla niego) tłumaczeń najwyraźniej go skonfundowała. Klasyczne WTF na jego obliczu doskonale współgrało z mamrotanymi słowami. Ulitowałem się i postanowiłem go oświecić. Dalsza rozmowa odbywała się po angielsku, przytaczam tu w miarę dokładne tłumaczenie:

O - Co tu się właśnie stało?
Ja - Tramwaj zajechał drogę tym gościom na poprzednim skrzyżowaniu i oni się wkurzyli.
O - Aaa, czyli im chodziło o jakieś wykroczenie drogowe?
Ja - No tak.
O - No to nareszcie rozumiem. Bo ja myślałem, że oni chcieli okraść tego gościa co nas wiezie.... Ale jedna rzecz mi nie pasowała...
Ja - Co takiego?
O - Jak oni k*** mogli brać się za taką robotę BEZ JEDNEGO PISTOLETU. U nas w Nowym Jorku zawsze mają pistolety!!!

Cóż, przykro mi, że Warszawa rozczarowała pana z Nowego Jorku. Swoją drogą ciekawe czemu mając takie doświadczenia podchodził blisko wydarzeń. Chciał ocenić wyposażenie naszych rodzimych domniemanych bandytów?

komunikacja_miejska

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 565 (657)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…