Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#42092

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miałam ci ja tydzień dobroci dla zwie... tfu! wróć, dla telemarketerów. Odbierałam każde przychodzące do mnie połączenie i grzecznie dawałam się wygadać osobie pracującej "na słuchawce", żeby choć za formułkę kasę jakąś dostała. Mnóstwo było próśb o dofinansowanie książeczek, czy map dla szkół, czy przedszkoli (mam mały biznesik sezonowy związany z odtwórstwem, to i numer telefonu jest dostępny w necie dla każdego), na które z bólem serca odmawiać musiałam, bo pieniędzy nie ma, zwłaszcza, jak działalność zawieszona.
Wiele telefonów było od firm telekomunikacyjnych z ofertami "najlepszymi na rynku", które też wysłuchiwałam grzecznie i cierpliwie, po czym równie grzecznie odmawiałam, bowiem telefon z abonamentem mam i jestem owym abonamentem uwiązana jeszcze dwa niecałe lata. Do tej pory wszyscy telemarketerzy byli mili, rozumni i nie miałam do nich żadnych zastrzeżeń. No, ale wszystko kiedyś musi się zmienić, prawda?

Telefon znów dzwoni. Na ekranie pojawia się numer niezastrzeżony, spoza kontaktów. Odbieram.
TM - telemarketerka
J - moja skromna osoba

J - Tak, słucham?
TM - Dziędobry, nazywam się X, dzwonię z firmy Y, czy mam przyjemność z właścicielem telefonu?
(Gadka standardowa, nie przeczuwałam problemów)
J - Tak, a o co chodzi?
TM - Mam dla pani wspaniałą propozycję... (i tu zaczyna się wymiana wysokości abonamentu, ilości darmowych minut - za dopłatą - darmowych SMSów - za kolejną dopłatą - plus cudowny i wszystko robiący smartfon. Wysłuchałam grzecznie trajkotania katarynki, po czym pojawiło się pytanie)

TM - Czy zatem mamy do pani wysłać kuriera z umową i nowym wspaniałym telefonem?
J - Nie, dziękuję bardzo, ale mam już telefon na abonament, mam smartfon, który wiernie służy mi od paru lat i nie zamierzam go wymieniać na inny. Przy tym nie bardzo mi się uśmiecha płacenie kolejnego abonamentu.
TM - Czy w takim razi może pani powiedzieć, co w naszej ofercie się pani nie podoba?
J - To, że musiałabym płacić kolejny abonament i to, że nowy telefon jest mi zbędny.
TM - Ale u nas zaoszczędziłaby pani, bo - i tu następuje powtórka wszystkich wcześniej wymienionych w tyradzie katarynki "korzyści", jakie mnie czekają, jeśli tylko przyjmę kuriera i zwiążę się z firmą Y umową.
TM - Czy zatem mamy wysyłać do pani kuriera z umową i nowym, wspaniałym smartfonem?
No kurtka, już to gdzieś słyszałam.
J - Nie - odpowiadam krótko, bo już czuję irytację traktowaniem mnie, jak idiotki, która po powtarzaniu wszystkiego w kółko zgodzi się na umowę, byle by tylko mieć spokój.
TM - Zatem, czy może pani powiedzieć, co się nie podoba w naszej ofercie?
Nosz kurde balans! W jakiś Dzień Świstaka trafiłam, czy jaki diabeł?
J - Nie chcę nowego abonamentu, nie chcę nowego smartfona. Dziękuję za przedstawienie oferty, ale nie skorzystam.
Już mam rozłączyć połączenie, a tu słyszę, że TM znów trajkocze po raz trzeci to samo - kropka w kropkę. No, uparta bestia. Poczekałam chwilę wtrąciłam się w trajkotkę, gdy wspomniała o oszczędnościach:
J - Przepraszam, ale jakie widzi pani oszczędności w tym, że będę dopłacać do posiadanego abonamentu jeszcze 50 złotych (tyle wynosiła proponowana "goła" umowa)?
I znów trajkotanie tekstu jota w jotę, jaki wcześniej usłyszałam. No, przyznam się, że bardzo źle o tej panience pomyślałam w tym momencie i chyba parę chorób genetycznych przyszło mi na myśl...
J - Nie, dziękuję, nie skorzystam z waszej oferty w ogóle i nie naciągnie mnie pani na nic i nie dam już pani zarobić.
TM - Ale czy mogłaby pani powiedzieć, co się nie podoba w naszej ofercie?
J - Wszystko. Do widzenia, życzę miłego dnia - wysyczałam w słuchawkę, po czym szybko wcisnęłam przycisk rozłączenia rozmowy, bo słyszałam, że TM znów zaczyna się nakręcać, powtarzając po raz kolejny ten sam tekst o korzyściach, jakie na mnie spłyną niczym błogosławieństwo jakoweś.

Nie wiem, kto był tu bardziej piekielny - panienka czytająca ofertę z kartki i nie reagująca na pytania, jak normalny człowiek, czy ja, która po chamsku się rozłączyła po pół godzinie słuchania w kółko tego samego?

Przepraszam, ale czy w CallCenterach zatrudniają już totalny odpad z PUPu, bo nikt inny nie chce tam pracować?

Ta sama dziewuszka zadzwoniła parę godzin później do mojego męża. Metoda przekonywania - identyczna. Współczuję całej rzeszy innych osób, które z katarynką miały styczność.

call_center

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 59 (177)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…