Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#43147

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O tym dlaczego pewne szpitale nazywane są umieralniami.

Pewnego wieczoru, kładąc się spać, poczułam straszny ból brzucha. Nie żołądka, nie podbrzusza, bolała mnie cała jama brzuszna. Z minuty na minutę poczułam się jeszcze gorzej, nadęta byłam jak balon. Nie mogłam leżeć bo ból był nie do zniesienia, siedzenie równie bolało, a na nogach ustać nie mogłam. I tak kręciłam się, cierpiałam, ale nie wiedziałam co mi jest, ogólnie czułam się jakbym miała naprawdę mega wzdęcie. Dlatego nie chciałam wzywać karetki, bo pomyślałam, że za chwilę przejdzie.

Kiedy do 2 w nocy czułam się jeszcze gorzej, obudziłam kolegę, zapakowałam się do samochodu i pojechaliśmy na ostry dyżur. Po dwóch godzinach siedzenia na krzesełku w poczekalni, w końcu wzięli mnie na badanie. Pani doktor pomacała mój brzuch, stwierdziła, że to kolka jelitowa, podali mi kroplówkę i zostawili. Do 6 rano nie zmrużyłam oka, ciężko było mi znaleźć dogodną pozycję. Przepraszam od razu kobiety leżące ze mną w sali, za moje całonocne jęki i płacz.

W końcu mój narzeczony pomęczył trochę lekarzy, że mój stan wcale się nie poprawił i może by tak jakieś badanie, żeby wiedzieć co mi jest. Ok, wysłali mnie na usg. Znaczy dali mi skierowanie, a ja sama miałam udać się na drugi koniec szpitala. Chodzić nie mogłam, ale że nikogo to nie obchodziło, wsparta na ramieniu chłopaka, doczołgałam się na badanie. Wyszło na nim, że w jamie brzusznej mam rozlany płyn, konieczna konsultacja ginekologiczna.

Więc wysłali mnie na kolejne badanie, a że tym razem trzeba było udać się na wyższe piętro, posadzili mnie na wózku i jazda. Pani pielęgniarka powiedziała, że boi się tej windy, bo ona lubi się zacinać, więc gdybym mogła wejść te parę schodków... I znów wsparta na ramieniu, czołgałam się po schodach, zmęczona całonocnym cierpieniem, trzymałam się za obolały brzuch. Mijał nas doktor, zmierzył mnie z góry do dołu i z uśmiechem tylko powiedział: "ale pani śmiesznie chodzi, chyba panią boli." Pozostawiam to bez komentarza.

Kolejny etap, dwugodzinne siedzenie na plastikowym krzesełku przy recepcji i czekanie na badanie. Dużo ludzi wchodziło i mierzyło mnie spojrzeniem (wyglądałam jak ćpunka w ciąży) ale było mi już wszystko jedno. Pierwsze badanie się odbyło, pan doktor się zadumał i stwierdził, że musi to obejrzeć starszy stażem lekarz. Więc czekam na kolejne badanie. Wchodzę do małego gabinetu, a tam z 10 osób. Lekarze, stażyści. Nikogo to nie dziwiło i od razu dostałam polecenie rozebrania się. Do samego badania zostało z 5 osób. Nie mogłam leżeć, z bólu się co chwilę zrywałam, ale lekarzowi nie przeszkodziło to w krzyczeniu na mnie.

W końcu wyszło, że mamy kilka opcji. Cośtam się powykręcało i operujemy, pękła torbiel i operujemy, lub pękła torbiel i czekamy, aż płyn się wchłonie. Zapisali mnie na oddział, pomijam burdel w papierach przez co trwało to pół godziny dłużej. Posadzili mnie na wózku i zaraz jakaś pielęgniarka zawiezie mnie na oddział. Więc czekam, minęło ok 13 godzin odkąd moje bóle się zaczęły i przez ten czas nie zrobili nic co by mi pomogło. Wyglądałam jak upiór i wciąż trzymałam się za brzuch. Przychodzi pielęgniarka i z szerokim uśmiechem pyta: "pani po poronieniu?". Akurat nie, ale jakbym była to za ten tekst chyba bym babę rozszarpała.

Nie przedłużając, gdy przyjechałam na oddział, posadzili mnie... na plastikowym krzesełku na korytarzu, bo nie było miejsc. W szpitalu spędziłam 3 dni i dzięki Bogu, poprawiło mi się, bo przez te 3 dni, dostałam może 2 kroplówki, jedną no-spę i na moje żądanie jeden ibuprom...

służba_zdrowia

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (172)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…