Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#43194

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Szkoła podstawowa, do której uczęszczałam, zorganizowała naszej klasie kilkudniowy wyjazd. Zebraliśmy się pod szkołą w asyście rodziców. Jako, że byłam dzieciakiem, matka standardowo mnie poprosiła, bym dała jej znać, jeśli coś się wydarzy. Opiekowały się nami 3 nauczycielki: Wychowawczyni, Historyczka i Biologica.

Parę godzin po wyjeździe nasz autokar stuknął się niegroźnie z samochodem osobowym (z tego, co pamiętam, tylko zbił facetowi światło z tyłu). Były to czasy, kiedy nieliczni posiadali telefon komórkowy, w tej grupie byłam ja. Jako posłuszne dziecko, wysłałam SMS-a do mamy: "Autokar lekko stuknął w inny samochód, ale wszystko jest w porządku, pewnie zaraz pojedziemy dalej".
Brak odzewu, minął jakiś czas, dojechaliśmy do jakiegoś parku krajobrazowego, na terenie którego nie było zasięgu. Zwiedzaliśmy parę godzin, następnie wsiedliśmy z powrotem do autokaru. Gdy tylko złapałam zasięg, doszła informacja, że mama próbowała się do mnie dodzwonić. Oddzwoniłam, porozmawialiśmy chwilę ("Jak tam wycieczka? Dobrze się bawisz?" - standardowo).
Następnie pojechaliśmy do Krakowa, kolejne zwiedzanie. Ktoś z klasy w pewnym momencie coś śmiesznego zrobił/powiedział, w efekcie czego się roześmiałam. Wtedy podeszła do mnie Biologica cedząc przez zęby:
- Jakbym coś takiego zrobiła, to bym się tak nie śmiała!
Nie wiedziałam, o co chodzi (jej ton i mina sugerowały, że zrobiłam coś niewybaczalnego), poszłam więc do Wychowawczyni po informacje. Ona podniesionym głosem:
- A powiedz mi, ktoś ci kazał denerwować pół Warszawy?!
Więcej nie chciała powiedzieć. Ja już łzy w oczach, nie wiem, co się dzieje, co takiego zrobiłam? Wszystko się wyjaśniło, gdy wsiedliśmy do autokaru. Przez mikrofon odezwała się Biologica:

- Taka jedna menda, która siedzi wśród was, napisała do swojej matki, że mieliśmy wypadek. Nie miałyśmy zasięgu w parku krajobrazowym, pani dyrektor próbowała się do nas dodzwonić, a jak nie odebrałyśmy, uznała, że nie żyjemy. Wszystko już wyjaśnione, ale i tak pani dyrektor leży w pokoju nauczycielskim umierająca na serce. Pani dyrektor obdzwoniła też waszych rodziców, oni też już są pewnie umierający! I zrobiła to Nimfetamina, to jej wina!

Na całe szczęście byłam lubiana w klasie, więc ostatecznie większość wstawiła się za mną, ale i tak niektórzy wołali "I co zrobiłaś, idiotko! Teraz moja mama pewnie umrze!", itd. Nie muszę chyba wspominać, że dzieci dużo rzeczy biorą dosłownie... Ryczałam w strachu, że dyrektorka umrze przeze mnie, rodzice kolegów również i co ja najlepszego zrobiłam. Łzy, panika i zgrzytanie zębów. Po kilku minutach Biologica odezwała się znowu:
- Nie denerwujcie się, nie macie po co, takie typy już tak mają.
Dopiero wieczorem Historyczka przyszła mnie pocieszyć, że Biologica przesadziła, że wcale tak źle nie jest, wypytała się, co dokładnie mamie napisałam. Powtórzyła to Wychowawczyni, która przyszła mnie przeprosić. Biologica jednak siedziała wściekła. Jak pisałam wyjazd trwał kilka dni, niektórzy koledzy nie chcieli ze mną rozmawiać wrzeszcząc tylko wyzwiska, Biologica traktowała mnie jak powietrze (mimo prób jej przeproszenia). To nie była udana wycieczka, prawie non stop stres i poczucie winy.

Co się okazało po powrocie:
- Gdy nie miałam zasięgu, moja mama zadzwoniła do szkoły (dyrektorki) zapytać się, czy wie może, czy już po tej małej stłuczce ruszyliśmy. Dyrektorka o niczym nie wiedziała...
- ...próbowała się zatem dodzwonić do Biologicy, bo jedynie ona miała komórkę. Gdy w końcu udało jej się dodzwonić, objechała Biologicę z góry na dół, że nie dała znać o tym incydencie. Powiedziała, skąd ma tę informację. Biologica się wściekła.
- Dyrektorka "umierająca" nie była. Nic z tych rzeczy, bo mama na wstępie jej wyjaśniła, że wszystko okej. Wściekła się tylko na pracowników.
- "Pół Warszawy", czyli rodzice pozostałych dzieciaków, również o niczym nie wiedzieli i nie umierali. O puknięciu wiedziało kilku z nich, bo poinformowali ich o tym również ich synowie/córki.

Na dziecku wyżyć się najłatwiej.

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 800 (912)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…