Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#43888

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o kupowaniu parówek "dla pieska", przypomniała mi pewną Panią...
Pracowałam kiedyś jako ekspedientka w sklepie spożywczym. Znajdował się on na małym osiedlu domków jednorodzinnych, zamieszkałych przez ludzi majętnych, dobrze usytuowanych.
Stałą klientką sklepu była bardzo elegancka, zawsze świetnie wyglądająca Pani(P) w wieku 35-40 lat. Zawsze traktowała nas "z góry", kilka razy podkreśliła nawet, że wstydziłaby się "takiej" pracy.
Pewnego wieczoru przybyła na małe zakupy. Spacerowała po sklepie, wkładając do koszyka potrzebne produkty. Podeszła do kasy, więc rozpoczęłam skanowanie towarów: napój, pieczywo, ketchup, musztarda. Na moje pytanie czy coś jeszcze mogę podać, poprosiła mnie do lady z wędlinami i kiełbasą na wagę oraz rozpoczęła taki monolog:
P: Kilogram parówek. Nie, nie dla mnie, przecież normalni ludzie TAKIEGO CZEGOŚ nie jedzą. Dla mojego pieska, wie pani moja Kinia jada tylko kabanoski, ale widzę że macie samą taniznę. Mam nadzieję, że ich nie zje, bo to wstyd takie dziadostwo podać nawet zwierzątku w chlewku, wie Pani śwince. (?)
Ja: (z głupim uśmiechem) Które podać? Te z Sokołowa po 8,99 czy Morliny po 9,99zł?
P: (bez namysłu) Te tańsze, bo te Morliny są strasznie słone.

Pani zrobiła się baaardzo czerwona i rzuciła mi tylko dziwny uśmiech. Sklep opuściła tak szybko, że zobaczyłam tylko zamykające się drzwi.

Chyba piesek się poskarżył, że parówki są za słone:)

sklepy

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 242 (332)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…