Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#43993

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W wakacje poprzedzające moje studia we Włoszech, postanowiłam popracować jako Au-pair, żeby podszkolić język, poznać miasto i ludzi, żeby zarobić co nieco na trudny start.

Trafiłam do rodziny wytwornej. Zamożnej od dwóch pokoleń, czyli od czasu, gdy dziadkowi mojego podopiecznego udało się wygrać w jakiejś loterii i wygraną sumę intratnie zainwestować w uprawy.
Wykształcił syna na adwokata, ożenił go z piękną córką sąsiadów, kupił nowożeńcom cały poziom na najwyższym pietrze prestiżowej kamienicy i czekał na wnuka.

Pojawił się wnuk. Mały Giorgio. Gdy go poznałam, był do granic możliwości rozpieszczonym i do granic przyzwoitości rozwydrzonym trzylatkiem. Urwis, zbój, ale niepozbawiony dziecięcego uroku. Lubiłam go. Dobrze się z nim dogadywałam i działaliśmy w komitywie. Pilnowałam mocno, żeby nie przekraczał granic i dopóki był pod moją opieką, nic złego raczej się nie działo. A jeśli już się działo (gdy na przykład zaczynał kopać lub wyzywać staruszków w parku) - reagowałam zawsze konsekwentnie.

Pewnego dnia, który okazał się ostatnim dniem mojej pracy, gdy w domu, w swoim gabinecie siedział tato Giorgia - adwokat, a mama przestawiała kwiaty na tarasie, mały w szaleńczym pedzie wskoczył na kanapę i ciach, znienacka, z całych sił ugryzł mnie w rękę.

- Co to miało znaczyć? - podskoczyłam z bólu. - Dlaczego mnie ugryzłeś?
- A bo tak chciałem. Boli cię ręka? - zapytał Giorgio. - To daj drugą, ja chce ugryźć drugą.
- Wybij to sobie z głowy maluchu. Nie masz prawa mnie gryźć. Nikogo innego zresztą tez. Jeśli spróbujesz ponownie, będziesz bardzo żałował.
- Bee, ale ja chce ugryźć drugą!
Nie byłam na niego zła, rozmyślałam raczej co mu wpadło do głowy i jak skutecznie wyperswadować mu to zachowanie.
Giorgio wrzeszczał coraz głośniej.
- Chce ugryźć cie w drugą rękę i już! - zanosił się od płaczu.
- Tylko spróbuj! Szykuj się do spaceru, zaraz wychodzimy.
- Drugą i już!
- Co tu się dzieje? Dlaczego płaczesz synku? - Tato Giorgia wyfrunął z gabinetu, a za nim mama, zaniepokojona wrzaskiem syna, wybiegła z tarasu.
- Bo ona nie chce mi dać drugiej rączki do ugryzienia, beeee.
- Ugryzł mnie w rękę, a teraz chce w drugą - tłumaczę.
Tata wziął syna na ręce i usadził się z nim na kanapie. Obok przycupnęła mama, głaszcząc małego po głowie.
- No widzisz synku, nic nie poradzę, że ona nie chce ci dać drugiej ręki. Niestety, nie mogę jej kazać.
- Dałabyś drugą rękę i byłby spokój - odezwała się mama.
- Stroicie sobie żarty? - zapytałam zdumiona.
- No synku, nic nie poradzimy, choć będzie to jej zapamiętane. I nie na plus. Nie na plus! - tata adwokat pochylił się nad Giorgiem ocierając mu łzy. Mnie zmierzył pogardliwym spojrzeniem.
- To wiecie co? Poszukajcie sobie innej baby sitter. Ja rezygnuję w tej chwili. I nie przez Giorgia, tylko przez was.
- Ale jak to, dlaczego? Gdzie my dzisiaj znajdziemy inną nianie? Kto pójdzie z małym na spacer? A ty z Polski przecież, kto cię zatrudni, kto cię w ogóle przenocuje?
- Dam sobie radę.

I dałam, chociaż przez pierwszych kilka dni musiałam nocować u zaprzyjaźnionego baristy, w jego barze kawowym, na podłodze.

zagranica

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 979 (1053)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…