Przypomniała mi się historia z czasów studiów.
Edukacja wyższa w Polsce kuleje. Od kiedy pamiętam słychać głosy, że uczelnie źle uczą, nie szanują studentów, wykładowcy i asystenci są nieprzygotowani a program jest anachroniczny.
Za moich czasów studenckich wydział lekarski przechodził zmianę dziekana. Władzę objął całkiem młody profesor, który miał okazję zdobywać wiedzę i doświadczenie na Zgniłym Zachodzie. Wrócił zachwycony tamtejszą sprawną organizacją pracy, nowymi metodami nauczania i wzorową współpracą między bracią studencką, a kadrą dydaktyczną. Wpadł na pomysł by studenci oceniali w anonimowych ankietach wykładowców i asystentów pod kątem zaangażowania, jasności przekazywanej wiedzy, kultury w obyciu.
Na Katedrze Patofizjologii rezydował wówczas stary profesor, mający do pomocy w wykładach młodego docenta. Profesor był typem antypatycznym. Nie szanował studentów, przynudzał na wykładach, nie odpowiadał na pytania, nie wyjaśniał. Docent był jego przeciwieństwem. Życzliwy, pomocny i potrafił zaciekawić tematem. Frekwencja u profesora była wymuszana listą, do docenta na wykłady ludzie chodzili z zaangażowaniem.
Zgodnie z zaleceniem dziekana i w dobrej wierze po sesji egzaminacyjnej wypełniliśmy ankiety.
W kolejnym roku akademickim docent już nie wykładał. Wypełnianie ankiet zawieszono, bo pomysł rzekomo się nie sprawdził.
Edukacja wyższa w Polsce kuleje. Od kiedy pamiętam słychać głosy, że uczelnie źle uczą, nie szanują studentów, wykładowcy i asystenci są nieprzygotowani a program jest anachroniczny.
Za moich czasów studenckich wydział lekarski przechodził zmianę dziekana. Władzę objął całkiem młody profesor, który miał okazję zdobywać wiedzę i doświadczenie na Zgniłym Zachodzie. Wrócił zachwycony tamtejszą sprawną organizacją pracy, nowymi metodami nauczania i wzorową współpracą między bracią studencką, a kadrą dydaktyczną. Wpadł na pomysł by studenci oceniali w anonimowych ankietach wykładowców i asystentów pod kątem zaangażowania, jasności przekazywanej wiedzy, kultury w obyciu.
Na Katedrze Patofizjologii rezydował wówczas stary profesor, mający do pomocy w wykładach młodego docenta. Profesor był typem antypatycznym. Nie szanował studentów, przynudzał na wykładach, nie odpowiadał na pytania, nie wyjaśniał. Docent był jego przeciwieństwem. Życzliwy, pomocny i potrafił zaciekawić tematem. Frekwencja u profesora była wymuszana listą, do docenta na wykłady ludzie chodzili z zaangażowaniem.
Zgodnie z zaleceniem dziekana i w dobrej wierze po sesji egzaminacyjnej wypełniliśmy ankiety.
W kolejnym roku akademickim docent już nie wykładał. Wypełnianie ankiet zawieszono, bo pomysł rzekomo się nie sprawdził.
szkolnictwo wyższe
Ocena:
863
(919)
Komentarze