Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#44648

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od czterech lat, rok w rok Musli jeździ na Woodstock. Mówcie sobie co chcecie, że bydło, że wyrzutki społeczne i tak dalej, faktem jednak jest, że festiwal ładuje mi baterie na cały rok.

A kilka godzin po jego zakończeniu niemal połowę baterii rozładowuje mi, a jakże, PKP.
Przepełnione pociągi i "przedziały bydlęce", w których każdy siedzi na każdym, to już standard. Zaufajcie mi na słowo, słynne specjalne składy woodstockowe (w tym roku znane jako MusicRegio) to klasa biznes i pięciogwiazdkowy hotel w porównaniu z tym, co dane mi było przeżyć w 2011.

Przez dwa pierwsze lata jeździłam w obie strony Przewozami Regionalnymi, bo dużo taniej i trochę wygodniej, mimo trzech przesiadek. Kto zna trasę Tczew-Krzyż przez Chojnice i Piłę, ten wie, że jeżdżą na niej tzw. autobusy szynowe. Coś gabarytów tramwaju. Przez dwa lata spokojnie wszyscy chętni się mieścili.
Aż przyszedł 2011 i niesławny koncert Prodigy, w związku z którym ludziów na polu jak mrówków..
Podróż do celu była wygodna. Miejsca siedzące przez całą trasę.
Powrót?
Postanowiłam jechać koło południa, łudząc się, że wszyscy zwinęli się na poranne pociągi. O, jakże się myliłam.
Z Kostrzyna do Krzyża dało się dojechać, chociaż pociąg Regio pojechał jako woodstockowy, na dodatek godzinę później niż napisano w planie.
Wysiadka w Krzyżu godzinę później, około 13. Za godzinę ma podjechać przesiadka, na ten peron, gdzie jakieś 600 luda wysypało się z wysłużonego piętrusa z Kostrzyna.
Ok. 13:30 podbiega do nas konduktor z okrzykiem, że przesiadka podjedzie z godzinę póżniej, bo ktoś "z góry" załatwił nam dodatkowy wagon czy tam skład. Wszyscy zadowoleni, pomimo kolejnej godziny oczekiwania, bo przynajmniej wszyscy się zmieszczą. Zawieram jakieś znajomości na peronie, ludzie częstują chlebem z pasztetową i piwem, wesolutko.
Komunikat, że podjeżdża pociąg. Wszyscy w natychmiastowym stanie gotowości.
Kilka minut później okazuje się, że faktycznie przyczepili nam dodatkowy wagon.

Do tramwaju.

Z tłumu zgromadzonego na peronie nawet połowa nie dała rady wsiąść. I może sama sytuacja nie byłaby AŻ TAK BARDZO piekielna, gdyby nie to, że wyżej wymieniony tramwaj był ostatnim pociągiem odjeżdżającym w kierunku Piły/Chojnic/Tczewa.
Części osób jadących do Gdańska udało się wpakować do woodstockowego przez Bydgoszcz, chociaż ten był tak załadowany, że aż osiadł na resorach.
Część wróciła do Kostrzyna, mrucząc, ze tam przynajmniej będą mieli kibel za darmo.
Pozostali, w tym ja, spędzili 15 godzin na dworcu, czekając na połączenie do Piły o piątej rano, a potem w Pile kolejne sześć godzin na przesiadkę do Chojnic.

No bo skoro mamy karimatki i śpiwory, to przecież możemy przekimać się na podłodze w budynku dworca albo pod wiatą.

W tym roku wracałam już woodstockowym. :>

pekape

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 5 (33)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…