zarchiwizowany
Skomentuj
(19)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Jakiś czas temu wrzuciłam tu historię o Gosi, mojej przyjaciółce z dzieciństwa i jej sytuacji rodzinnej. Jej mąż poszedł po rozum do głowy i stwierdził, że zachował się "jak gnój, bydło i w ogóle jak straszliwy gówniarz" - jego słowa, żeby nie było - i ubłagał Gochę, żeby pozwoliła mu wrócić. A wkrótce okazało się, że będą mieli drugiego maluszka. Niestety, jak ktoś kiedyś stwierdził, karma is a bitch. Jakiś czas temu Gosia pojechała z Krzysiem, ich synkiem, na kontrolne badania do Wrocławia bodajże. Dostałam od niej sms-a, że wrócą kilka dni później, bo Krzyś ma zapalenie płuc, więc zobaczymy się po świętach. No ok, wiadomo, że zdrowie dziecka najważniejsze. Niestety, dwa dni później dostałam wiadomość, że Krzyś "odszedł do Aniołków"... Do tej pory nie do końca to do mnie dociera, a co ona przeżywa nawet nie próbuję sobie wyobrażać.
Ale do sedna, Annis, do sedna!
Wczoraj do mnie zadzwonił jej mąż, wściekły tak, że aż mu para z uszu szła i od razu zaczął przepraszać, że głowę zawraca, ale komuś się musi wygadać, a Gosi serce pęknie jak to usłyszy. Co się stało? Ano spotkał jakiegoś dalekiego kuzyna, czy innego pociotka, który mu powiedział, że powinni się cieszyć ze śmierci Krzysia, bo garb z pleców zdjęty, a teraz to już nawet wyprawki dla drugiego dzieciaka kupować nie będą musieli...
Ale do sedna, Annis, do sedna!
Wczoraj do mnie zadzwonił jej mąż, wściekły tak, że aż mu para z uszu szła i od razu zaczął przepraszać, że głowę zawraca, ale komuś się musi wygadać, a Gosi serce pęknie jak to usłyszy. Co się stało? Ano spotkał jakiegoś dalekiego kuzyna, czy innego pociotka, który mu powiedział, że powinni się cieszyć ze śmierci Krzysia, bo garb z pleców zdjęty, a teraz to już nawet wyprawki dla drugiego dzieciaka kupować nie będą musieli...
Rodzina ach rodzina...
Ocena:
261
(303)
Komentarze