Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#45257

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z tegorocznej wigilii - może mało piekielna, ale dla mnie takie wartości jak altruizm mają znaczenie.

Wiadomo, nastrój baaardzo świąteczny (wszyscy chodzą nerwowi, wrzeszczą na siebie, żeby wszystko ładnie wyglądało i wyszło - magia świąt). Jak zwykle razem z babcią nakrywamy do stołu. Liczę miejsca i zauważam, że brak nakrycia dla "niespodziewanego gościa". Babcia, zapytana o to, mówi:
[B] Jak ci na tym, GaricViper, zależy, to położę jakiś talerzyk na meblach, będzie ładny symbol...
[J] Ale babciu, mnie przecież nie chodzi o symbol - chodzi o to, że jeśli ktoś zapuka do drzwi w czasie wigilii, to powinno się go wpuścić do domu, ugościć...
[B] Bój się Boga dziecko, kto w dzisiejszych czasach wpuszcza obcych do domu, a niechby to był i jaki morderca?

No i moja wiara w tradycje rozsypana. Wieczorem, jak na ironię, dzwonek do drzwi. Otwieram ja, za drzwiami pan ubrany skromnie, ale dość schludnie, nie wonieje od niego alkoholem ani brudem.
[P] Ja bardzo przepraszam, że przeszkadzam w takie święto, ale czy nie miałaby pani chociażby kawałka chleba? Ja głodny, żona też...

W tym momencie dobiega krzyk babci
[B] GarlicViper, chodź jeść, nie będziemy dłużej czekać, mam nadzieję, że nikogo nie wpuszczasz do domu?

Pan się speszył, mruknął, że on nie będzie przeszkadzać, ale zatrzymałam go w drzwiach i zaprosiłam do kuchni, żeby odpoczął chwilę i się ogrzał( mrozu nie było, ale w każdym razie zimno). Powiedziałam mu, żeby poczekał, a ja zapakuję mu trochę jedzenia. Pan bardzo dziękował, znów przepraszał, że tyle zrobił zamieszania. Okazał się bardzo gadatliwy, opowiedział, jak to się stało, że ludzi o pomoc musi prosić. Historia długa, ale nie na teraz. Regularne krzyki z dołu (jadalnię mamy na dolnym piętrze) babci zmusiły mnie do szybkiego pożegnania z gościem.

Ile się potem nasłuchałam od babci i rodziców, że to przecież mógł być zły człowiek, morderca, gwałciciel albo w najlepszym razie złodziej - to moje. Ale dla mnie najważniejsze jest, że pomogłam człowiekowi, z którym życie obeszło się trochę mniej łaskawie niż ze mną. A całą kolację chodziły mi po głowie słowa Jezusa - "nagich odziejcie, głodnych nakarmcie".

Jakby były wątpliwości - moim zdaniem piekielna jest tu nie tylko moja babcia, ale wielu ludzi, którzy postępują podobnie - modlą się głośno, ale niewiele sobie z nauk Jezusa biorą do serca.

dom_w_wigilię

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 150 (304)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…