Krótka historia o tym, jak działają "ekoterroryści".
Pochodzę z maleńkiej wsi w Wielkopolsce. Do najbliższego sklepu około 2 km asfaltem, z drzewami po obu stronach. Asfalt, to trzeba przyznać jest wykonany naprawdę porządnie - po 10 latach od położenia, nadal nie ma dziur ani łat. Droga nie jest idealnie prosta, są delikatne łuki. I, od kiedy właśnie jest nowy asfalt, kierowcy sobie "pozwalają". W ciągu tych 10 lat na naszym odcinku było kilkanaście (!) potrąceń pieszych i rowerzystów (szczególnie w nocy). Zatem gmina postanowiła obok drogi wyłożyć chodnik.
Po półrocznych negocjacjach wszyscy właściciele gruntów, po których miał on przebiegać, zgodzili się oddać je za darmo - ot, od ludzi dla ludzi. Gmina pozyskała jakieś fundusze, no cud miód orzeszki. Tylko trzeba wyciąć drzewa z jednej strony drogi.
Burmistrz wystąpił o pozwolenie na wycinkę, które najpierw otrzymał, a które później zostało wycofane. Powód? "Grupa Ekologów" z miejscowości położonej około 200 km od naszej wsi zgłosiła, że ISTNIEJE PRAWDOPODOBIEŃSTWO, że na jednym z około 40 drzew przeznaczonych do wycinki, znajduje się gniazdo ptaka, który jest na liście gatunków chronionych. I sprawa ciągnie się już od sierpnia 2011 roku, końca jej nie widać.
Sytuacja może byłaby śmieszna, gdyby nie to, że w 2012 roku doszło do kolejnych 3 wypadków. W jednym z nich zginęła sąsiadka moich rodziców. I wiecie co? Chciałbym, żeby "Grupa Ekologów" ze Świebodzina spojrzała mieszkańcom w oczy i powiedziała "Tak, życie ptaków jest dla nas ważniejsze od waszego życia".
P.S. Mój ojciec, zapalony przyrodnik, przez 3 tygodnie próbował wypatrzeć ten gatunek ptaka lub chociaż opuszczone gniazdo na którymś z drzew. Nie udało się.
Pochodzę z maleńkiej wsi w Wielkopolsce. Do najbliższego sklepu około 2 km asfaltem, z drzewami po obu stronach. Asfalt, to trzeba przyznać jest wykonany naprawdę porządnie - po 10 latach od położenia, nadal nie ma dziur ani łat. Droga nie jest idealnie prosta, są delikatne łuki. I, od kiedy właśnie jest nowy asfalt, kierowcy sobie "pozwalają". W ciągu tych 10 lat na naszym odcinku było kilkanaście (!) potrąceń pieszych i rowerzystów (szczególnie w nocy). Zatem gmina postanowiła obok drogi wyłożyć chodnik.
Po półrocznych negocjacjach wszyscy właściciele gruntów, po których miał on przebiegać, zgodzili się oddać je za darmo - ot, od ludzi dla ludzi. Gmina pozyskała jakieś fundusze, no cud miód orzeszki. Tylko trzeba wyciąć drzewa z jednej strony drogi.
Burmistrz wystąpił o pozwolenie na wycinkę, które najpierw otrzymał, a które później zostało wycofane. Powód? "Grupa Ekologów" z miejscowości położonej około 200 km od naszej wsi zgłosiła, że ISTNIEJE PRAWDOPODOBIEŃSTWO, że na jednym z około 40 drzew przeznaczonych do wycinki, znajduje się gniazdo ptaka, który jest na liście gatunków chronionych. I sprawa ciągnie się już od sierpnia 2011 roku, końca jej nie widać.
Sytuacja może byłaby śmieszna, gdyby nie to, że w 2012 roku doszło do kolejnych 3 wypadków. W jednym z nich zginęła sąsiadka moich rodziców. I wiecie co? Chciałbym, żeby "Grupa Ekologów" ze Świebodzina spojrzała mieszkańcom w oczy i powiedziała "Tak, życie ptaków jest dla nas ważniejsze od waszego życia".
P.S. Mój ojciec, zapalony przyrodnik, przez 3 tygodnie próbował wypatrzeć ten gatunek ptaka lub chociaż opuszczone gniazdo na którymś z drzew. Nie udało się.
ekoterroryści ekologia
Ocena:
821
(933)
Komentarze