Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#45818

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Umarłam.
Wychodzę rano na zakupy. Z racji, ze moje ośmiomiesięczne cudo w pieluszce w nocy zaczęła ząbkować, tego dnia jestem cieniem człowieka. Idę sobie cichutko chodnikiem i nagle słyszę
-"Te, urwa!"
nie rozglądam się, po co, nie do mnie, poza tym nie zdziwię się jak zacznę słyszeć głosy, spać, kaawyy.... Po nieprzespanej nocy mój mózg zdawał się nie funkcjonować.
-"Te, "ruba świnia"! pies cie je*ał"
Nie... Na pewno nie do mnie... Przystanęłam, rozejrzałam się, nic.
Na wysokości moich oczu nic.
Na wysokości klatki piersiowej nic.
Na wysokości przepony zauważyłam pompon czapki.
Pod pomponem zauważyłam pyzatą buzie ośmiolatka mieszkającego klatkę obok mnie.
"nie, nie, nie... przecież ja mu swego czasu zmieniałam pieluchy, to nie on się tak darł, na pewno" pomyślałam.
W tym momencie dostałam z ośmioletniej pięści w brzuch. Obudziło mnie to trochę, ale spojrzałam się z politowaniem na dziecko. Przecież go nie pobije....
- "No i co mi zrobisz, co *urwo?"
Podniosłam go za kurtkę do góry. Spojrzałam na niego i postawiłam na ziemi. Chłopaczek chyba się przestraszył i zwiał. Zrobiłam zakupy (kawa! uratowana!) i poszłam do matki chłopca. Jej reakcja?
- Moje dziecko? Ty chyba żartujesz?! Przemuś to ułożony i dobry chłopak! Ja ci tam oskarżać ty szmato! Ja cie załatwię!
A ułożony i grzeczny chłopczyk lata dalej po podwórko i wyzywa starsze kobiety....

Sąsiedzi...

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 304 (354)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…